piątek, 12 sierpnia 2016

SPOTKANIE Z JANEM, OJCEM SYLWII, KTÓRA CHCIAŁA SIĘ TYM PODZIELIĆ


29 02 2016
Przewodnik prowadzi mnie w górę...dostrzegam zarys mężczyzny...starszego mężczyzny...
Czuję siwe włosy...czuję go jako wysokiego mężczyznę lub średnio wysokiego...
On coś puszcza, jakby jakiś samolocik, który leci sobie do góry..
Widzę jakby coś palił, może papierosa? ale zaraz go rzucił i zadeptał.
Jest ubrany w spodnie, w jakąś koszulę. Jasne spodnie, jasny wierzch, jasne kolory...
Delikatnie zgarbiony, delikatnie pochylony do przodu. Nie jest wyprostowany kręgosłup.
Widzę scenę jak coś czyta, coś ogląda, z nogą na nodze położonej, siedząc...
Takie obfite brwi, krzaczaste...ciemniejsze niż włosy...zmarszczki...
-Janie..- mówię
Widzę w nim jakieś poruszenie, odwraca głowę, rozgląda się, lekko przestraszony.
- Janie..- powtarzam
Przestraszył się, ujawniam się...zstępuję w białym, świetle do niego. On przychodzi do mnie, cieszy się, przytula mnie, ale jest pod wrażeniem.
-Twoja córka chce się z tobą skontaktować...
- Ze mną? - on pokazuje palcem na siebie, jakby nie do końca był pewny.
-Tak - odpowiadam.
On się jakby namyśla, nagle łapie coś do rąk i zasłania tym głowę...to jakby coś w rodzaju maski, zasłania nią twarz, widzę tylko oczy...już jest uśmiechnięty.
- Twoja córka Sylwia.
Widzę scenę: Jan trzyma małe dziecko na rękach, kołysze je, trzyma coś w ręku przy twarzy dziecka (karmi je?). Kołysze, uśmiechając się. Nagle przychodzi jakaś kobieta, która coś tam do niego mówi, jakby podniesionym głosem, jakby czasem się kłócił z kimś, w tamtym okresie...
Łapię za rękę Jana, przytulamy się, ale on jakby tak bardziej po męsku chce, poklepujemy się po plecach.
- Jestem Rafał, przybyłem tu na prośbę Sylwii - mówię.
On daje mi bukiecik kwiatów, że to dla Sylwii, taki mały, to chyba jakieś róże, nie wiem, czuję różne kolory, trudno powiedzieć.
- Pokaż mi jakąś scenę z życia Janie? - pytam.
Widzę małą dziewczynkę, małą dziewczynkę w sukience, ona woła, woła tatę, coś pokazuje palcem, jakby na czyjąś prośbę. Tata jest zajęty, coś robi, to jakby jakaś pasja, albo coś co lubił robić, mówi - zaraz, zaraz - gestykulując coś ręką.
Kolejna scena: taniec, taniec Jana z kimś, z kimś młodszym, to chyba córka, są uśmiechnięci. Tańczą razem...
- Co lubiłeś robić Janie, co cię absorbowało...?
Widzę scenę jak Jan coś robi, coś za pomocą jakiejś maszyny, coś obrabia, tak jakby coś tworzył. Czuje jakieś okulary na głowie, może ochronne albo takie które używa się tylko w tej pracy, pomagają w tym. On łapie ten przedmiot, ogląda go skrupulatnie, jest bardzo dokładny, stara się robić to dobrze...
Nie wiem czemu, ale czuję jakieś powiązanie z wodą...odczuwam wodę...jakieś wiosłowanie, w łódce, albo wędka...
Widzę scenę też jak coś robi, coś smaży, obraca na patelni...
Jakaś czapeczka, czapka...
Jan mówi:
- WIEM, ŻE SIĘ O MNIE MARTWI... (czuję jakby on chciał powiedzieć, że wie o tym martwieniu się, ale jakby nie do końca lubił to martwienie się o niego).
Odczuwam jakiś sygnał, on daje taki sygnał, jakby zostawić go samego, jakby dać mu spokój (ale bez złych emocji w tym, powiązań).
Jan daje mi coś, to coś robi jakieś otwory, dziobie, dziabie, robi jakieś dziurki ( widzę też ptaka - dzięcioła), to coś ma mechanizm chyba, jest mechaniczne...
Widzę też monetę w ręku Jana, on pokazuje ją z obu stron i kładzie...
Widzę tez jak on gra w coś lub na czymś, jakąś grę? Nie wiem czy ta moneta ma coś wspólnego z tym graniem...
- Sylwia kocha cię Janie, chce abyś to wiedział...- mówię mu.
On jakby się trochę rozkleił, wyciera łzy z oczu... - POWIEDZ JEJ ŻE JA JĄ TEŻ KOCHAM...MOJA CÓRECZKA...
Widzę znów jakąś grę, coś związanego z jakąś grą...
Miejsce w którym jest Jan przypomina las, widzę tam dużo drzew, wyczuwam przyrodę, słyszę głos ptaków. Ten las przypomina taki polski las. Widzę jak Jan chodzi po nim, spaceruje z rękami z tyłu..
Widzę bardzo nie wyraźnie jakąś kobietę, przez chwile, ona machała..bardzo niewyraźnie, kobieta.
Pojawia się jakiś zarost, Jana z zarostem.
Przez chwilę widziałem jakby jakiś wypadek, coś nagłego, nagłego i szybkiego.
-PRZEKAŻ IM, ŻE JA JĄ KOCHAM I ZAWSZE BĘDZIE W MOJEJ PAMIĘCI, DAŁA MI WIELE RADOŚCI... KOCHAŁEM JĄ I NASZE DZIECI/ JEJ DZIECI? BARDZO MI JEJ BRAKUJE. CHCIAŁBYM JĄ ODNALEŹĆ ALE NIE MOGĘ... KIEDYŚ JĄ ZNAJDĘ, JESTEM TEGO PEWIEN. - mówi Jan
Znów pojawił się jakiś papieros?, dym, nałóg...
- PRZEJMOWANIE SIĘ JEST DLA STARYCH I BIEDNYCH... NIECH ZACZNIE ŻYĆ A NIE TYLKO GADAĆ ( czuje tu coś z uzdrowieniem duszy). NIECHAJ ZACZNIE O SIEBIE DBAĆ, TROSZCZYĆ SIĘ. NIECH ZOBACZY SZCZĘŚCIE WOKÓŁ NIEJ. TAK WIELE RADOŚCI PRZEMIJA, A ZOSTAJE TYLKO PRACA...(on kiwa teraz głową). NIECH ONA SIĘ NIE PRZEJMUJE TAK TYM CO ROBI BO TO JĄ ZABIJE. WAŻNE ŻEBY CIESZYĆ SIĘ DZISIEJSZYM DNIEM, MÓWIĆ TO CO SIĘ CHCE, A NIE TO CO NAM KAŻĄ MÓWIĆ.
Odczuwam też jakąś emocję z bronieniem ojczyzny, kraju? Nie wiem o co chodzi...
Zwracam się do przewodnika:
- Czy on potrzebuje odzyskania?
- I tak i nie, to miejsce jest dla niego dobre, ale do czasu. Wkrótce będzie musiał je zmienić. Kiedy czas namysłu minie, wtedy pójdzie dalej, ten czas nadchodzi...
Widzę jak on chodzi, namyśla się, ręce, dym...
Widzę jak trzęsą mu się ręce, jak coś połyka popijając to wodą.
Znów coś pije, pije coś, nie koniecznie alkohol, coś takiego tematycznego, coś co lubił pić, lubił sączyć.
Dostaję sygnał, że teraz nie, że to nie jest czas na odzyskanie Jana.
Pytam przewodnika:
- Czy Jan kochał swoją córkę, czy jest jakaś krzywda?
- Jan bardzo kochał ją, ale nie zawsze to okazywał. Często mijał ją, mijali się, a te uczucia zostawały w nim. On prosi czasem o wybaczenie, choć wszystko zostało wybaczone. Ponieważ nie ma wybaczenia, jest tylko zgoda na to co się stało. Wkrótce stąd odejdzie i będzie dalej w procesie uzdrowienia swojej duszy.
Żegnam się z Janem... on mówi:
- NIECHAJ TROSZCZY SIĘ SAMA O SIEBIE (jakby nikt za nią tego nie zrobi). NIECH KOCHA DO BÓLU, NIECH SIĘ UŚMIECHA...
Widzę Sylwię, skrytą, taki uśmiech, jakby nie do końca pewny... Widzę ją na jakimś przyjęciu, imprezie, są tam jacyś mężczyźni, ona pije coś, jest bardzo ładnie ubrana, wystrojona...
Widzę jak przegląda coś, coś chyba na komórce...jakby były takie chwile osobności, kiedy jest obok. Ktoś coś do niej mówi, wyrywa ją z tego...
Słyszę coś... POMÓŻ MI, POMÓŻ MI... to pochodzi z jakiegoś wnętrza, z czyjegoś wnętrza, to jakaś kobieta... nie wiem czy to nie ...Sylwia?
Widzę też jak Sylwia się do kogoś przytula, jakby była w niej taka emocjonalność, uczuciowość.
Pojawia się znów Jan, coś kopie, kopie w ziemi, jakimś narzędziem. Potem znów siedzi z nogą na nodze, pojawia się dym...gazeta lub coś do czytania... kiwam mu ręką na pożegnanie...
wracam....