piątek, 27 maja 2016

Byłem, jestem, będę - wszystko naraz!

15 02 2016
Dzisiejszej nocy dano mi zrozumieć wielotorowość istnienia, tego indywidualnego jako pojedyncza dusza oraz jako zbiorowość wszystkich wcieleń w całej wędrówce.
Zawsze zastanawiałem się nad tym jak to jest, że każde wcielenie istnieje nadal jako odrębna istota naszego JA-TAM, ale jednocześnie wciela się ponownie w jakiś żyjący fizycznie organizm będąc znów odrębną istotą. A więc mamy już w tym wypadku dwie odrębne a jednocześnie wspólne, tożsame z jednym istoty. Zrozumiałem dzisiejszej nocy, kiedy mogłem zaobserwować siebie po fizycznej śmierci, ale jednocześnie obserwatora mającego wpływ na zaistniałe, kolejne fizyczne życie jakim miałbym być. Obserwacja następowała poprzez niesamowity ekran, obraz tak żywy jak wszystko co dookoła. Wpływ na to odrębne istnienie następował poprzez uczucia i emocje, poprzez intuicję...
Zrozumiałem czym jest jedność każdej osobnej istoty duchowej w gronie jednego JA-TAM. ...czy oprócz tego coś się zmieniło? Życie płynie dalej, a przed nami trwa nieskończona wieczność.

niedziela, 22 maja 2016

Kontakt ze zmarłą Żyweną

10 02 2016
...dostrzegam kobietę...
ciemny kolor włosów, włosy dłuższe..stoi, jakby zbierała coś z ziemi i wkładała to do ust..drapie się po głowie...
Widzę jakby była ubrana w coś z długimi rękawami bluzkę lub sweter, coś luźnego...
Jej włosy, włosy, ciemny kolor, chyba proste...
Twarz, czuję coś ciemnego...ciemne brwi? Grube i gęste brwi.
Ona odwraca się, nasłuchuje, szuka.
- Czy to ty Żywena?
- Tak...to ja - odpowiada cienki kobiecy głos.
- Co tu robisz Żywena?
- Szukam, szukam dobra, szczęścia...odpowiednika prawdy...chciałabym dotrzeć do nieba, ale nie potrafię znaleźć drogi.. Niebo jest tam gdzie światło, prawda? - odpowiada
Czuję jakby miała ona miała delikatne rysy twarzy. Delikatne, proste rysy ładnej dziewczyny. Delikatny uśmiech.
Widzę uśmiech ale i rozpacz, łzy.
Przedstawiam się, ona cieszy się, ale bez jakiejś wielkie emanacji radości.
Jak to się stało, że się tu znalazłaś? - pytam.
Czuję brak tchu, brak oddechu. widzę jakby branie czegoś do ust, wkładanie czegoś.. Mówi, że to ją bolało, że śmierć trwała krótko, ale bolała.
Widzę ją jak rzuca jakąś kulą, coś w stylu kręgli? To jakiś obraz, jakby wspomnienie. Widzę jak siedzi i pije coś z lampki, z dużego kieliszka, jest tam też jakaś inna kobieta, starsza, widzę jak Żywena raczej słucha niż mówi, ale to może być tylko taki moment. Widzę delikatne usta Żyweny.
Kolejny obraz, wspomnienie, widzę ją w jakimś wianku, wieńcu na głowie, są tam różne kolory w tym wieńcu, być może chodzi o pełnię życia, jej pełnię życia. Ona rzuca coś do tyłu, za siebie, widzę, czuje szczęście w tamtym momencie, bardzo duże szczęście, podkreślone Łzami. Widzę też tam jakąś starszą kobietę, która cieszy się jej szczęściem, jest też szczęśliwa. Ta starsza kobieta ma zdecydowanie krótsze włosy od Żyweny.
Kolejny obraz, widzę Żywenę jak kręci czymś na palcu, to może być jakiś pierścionek, ozdoba, kiedy to robi jest zamyślona, myśli nad czymś, być może to jakaś obawa lub niepewność.
Widzę, że ta scena z rzuceniem czegoś do tyłu była dla niej czymś naprawdę radosnym, szczęśliwym.
Widzę jak Żywena wydłubuje coś, wydrapuje coś z oka.
Widzę jak robiła coś ona w dłoniach, jakby na drutach lub szydełkiem. Coś z szyciem? Widzę też ją jak czyta książkę, czyta coś z zainteresowaniem, bawi się wtedy włosami.
- Mamo proszę cię, wyjdź i powiedz im aby tego nie robili, aby zostawili mnie w spokoju! Jestem taka samotna... - po chwili dodaje - proszę powiedz im!
Widzę jakieś lęki, jakieś straszne rzeczy dookoła Żyweny, lub w niej, coś ją dręczy, jakieś straszne emocje i uczucia. Słyszę jakieś odgłosy. To wszystko powoduje jej strach. Strach powoduje, że ona myśli, że jest to sprawka jakiegoś diabła.
Tworzę jasność dookoła niej, rozświetlam przestrzeń.
Widzę jej włosy spięte, w jakiś sposób złapane z tyłu.
Czuję jakby miała ona ładne dłonie.
Przewodnik mówi mi, że jest ona w trudnym położeniu, że nie potrafi ona pogodzić się do końca z tym, że nie żyje fizycznie. Mówi on też, że ona ciągle poszukuje czegoś co mogłoby ją naprowadzić na coś większego, lecz ona nie wie jak tego szukać. Stwierdza on, że możemy jej pomóc.
Żywena daje mi coś w rodzaju pozytywki, czegoś co można nakręcić, czegoś co daje jakiś dźwięk, kręci się. Wskazuje ona też jakieś okno, za oknem widzę ulicę, ludzi, ktoś z tych ludzi patrzy w górę, w okno. Na ulicy życie płynie dalej. Widzę też tam jakiś samochód, zaparkowany, widzę go z tego okna. Ludzie chodzą ciągle po tej ulicy, chodniku.
Widzę teraz jakiegoś mężczyznę, ubranego dobrze, elegancko. Jest on krótko ścięty. Możliwe, że ma on jakieś oznaki łysienia, lub zakola. On siedzi i uśmiecha się.
- Mamo nie przejmuj się, oni wrócą. Będziesz miała z nich pożytek, będziesz miała z nimi dobrze. Nie przejmuj się tym co było, i tak wrócą... Nie martw się o jego...klucze?( tu coś z dziwnym zakończeniem, niezrozumiałym dla mnie). On i tak powie ci wszystko w odpowiednim czasie.
Żywena przystawia palec do buzi, jakby chciała pokazać ciiiicho... jakaś tajemnica.
Daje plik pieniędzy. Jakieś pieniądze. Pieniądze w jakimś meblu, schowane gdzieś pieniądze lub coś wartościowego...
Widzę obraz kobiety która idzie z małą dziewczynką, ta dziewczynka wskazuje jakieś miejsce, sklep, po chwili dziewczynka idzie liżąc loda, lub coś słodkiego...to matka i córka.
- Kocham cię mamo i przepraszam, przepraszam ( za jakieś słowa, tak odczuwam, lub jakby za to że nie mówiła tego często, że kocha). Pamiętaj, miłość jest najważniejsza. Tego mi brakowało aby tobie o tym powiedzieć...kochaj innych tak jakby byli tobą. - mówi Żywena.
Przewodnik wręcza mi długi przedmiot, w kształcie wskazówki, strzały, podłużny, cienki przedmiot.
- Żywena, oto światło! - mówię i wskazuję biały, nieoślepiający błysk światła przed nami - idź do niego, wejdź, do nowego świata.
W świetle dostrzegam przewodnika, on macha rękoma. Zywena jest podekscytowana, żegna się, idzie z uśmiechem, wchodzi do światła. Widzę jak znikają, suną do góry w białym świetle, w tunelu, razem z przewodnikiem...
Po chili dostaję sygnał - ona jest teraz we właściwym miejscu.
Mam chwilę, przyglądam się miejscu, w którym ona była przed momentem - jest takie smutne, samotne, puste. Pojawia mi się jakiś sznur.
Widzę zmartwioną Teresę, widzę jej łzy kiedy to stało się z Żyweną. Widzę obraz, to jakby rodzaj pożegnania, w bólu i cierpieniu córki. Pożegnania, które jakby było za późno. Jakby tej córki już wtedy nie było...
Widzę znów coś co się nakręca... widzę też jakiś film, z Żyweną, to ważna rzecz, ten film. Ona jest w tym filmie radosna. Ona w nim jest. Ona się tam uśmiecha. Chce by ją tak pamiętano.

piątek, 13 maja 2016

Kontakt z czyimś JA-TAM

ZA ZGODĄ I CHĘCIĄ PUBLIKACJI ZAINTERESOWANEJ OSOBY PRZEKAZUJĘ WAM OBRAZ SEANSU KONTAKTOWEGO Z JA-TAM JOLANTY:

22 03 2016
sunę za przewodnikiem...sunę przez światło, przez warstwy ciemne i jasne...warstwę hałasu...warstwę ciszy...warstwę harmonijnej energii.
Docieram do celu..przede mną stoi jasna poświata światła, kuli światła, która jest jakby w tle, przed nią stoi istota ze światła, wielkości mojej osoby.
- Witaj - mówię
- WITAJ RAFALE, CIESZYMY SIĘ, ŻE CIĘ WIDZIMY.
- Czy jesteście Ja-Tam Jolanty?
- TAK, NATURALNIE. TO JEJ JA.
- Przyszedłem tu aby zapytać o to co jest w tym fizycznym życiu celem Jolanty
- JAK W WSZYSTKIM CELEM JEJ JEST WZRASTAĆ I ROSNĄĆ. POBIERAĆ WIEDZĘ A DZIĘKI NIEJ ROSNĄĆ W SIŁĘ. DĄŻYĆ DO DOSKONALENIE SIEBIE SAMEJ POPRZEZ WNIKLIWE BADANIE OTACZAJĄCEGO JĄ ŚWIATA. BADANIE ŻE WSZYSTKO JEST ZE SOBĄ POŁĄCZONE, I ZROZUMIENIE FAKTU, ŻE JEST TYLKO DROBINKĄ W TYM WSZYSTKIM CO JEST STWORZONE.
- Jaki jest cel, że jest ona w tym fizycznym życiu, jaki cel ona sama sobie postanowiła przed narodzeniem?
- W TYM OBECNYM ŻYCIU MA ONA ZA ZADANIE DOKONAĆ CZEGOŚ WIELKIEGO W OBRĘBIE JEJ SAMEJ I W OBRĘBIE JEJ BLISKICH, RODZINY, ZNAJOMYCH, PRZYJACIÓŁ. OKAZAĆ WIELKIE SERCE INNYM W ZAMIAN NIE OCZEKUJĄC NICZEGO. O TYLEŻ JEST CIĘŻKIE TO ZADANIE, ŻE DOŚWIADCZA ONA PROBLEMÓW NATURY EGZYSTENCJALNEJ, KTÓRE UNIEMOŻLIWIAJĄ JEJ WŁAŚCIWE ROZPOZNANIE FAKTÓW, KTÓRE MAJĄ WPŁYW NA JEJ UCZUCIA. DOŚWIADCZENIE ZŁEGO JEST TAK SAMO DOBRYM JAK DOŚWIADCZENIE DOBREGO. MUSI ONA WYPOŚRODKOWAĆ MAŁE CELE SWOJEGO ŻYCIA ABY ODNALEŹĆ TEN JEDEN WIELKI CEL. ...ODNAJDZIE GO, JESTEŚMY TEGO PEWNI.
Widzę obraz jak za Jolantą ciągle chodzi coś, coś za nią podąża, jest blisko, to ten CEL, on jest obok niej.
- CZUJE ONA PODŚWIADOMIE ŻE JEST LEPSZA NIŻ JEJ SIĘ WYDAJE - TO MY WSKAZUJEMY JEJ W TEN SPOSÓB DROGĘ. JEST ONA DROGĄ DLA SAMEJ SIEBIE, A SENSEM JEST DOŚWIADCZENIE TEJ DROGI.
- W jaki sposób Jolanta może przyśpieszyć odnalezienie tej drogi i postępowanie zgodnie z wytycznymi tej drogi?
Pojawia się obraz: widzę siedzącą Jolantę, pisze coś, spogląda w górę, dookoła niej rodzą się i umierają sytuacje, w miarę ile tych sytuacji jest widzę na jej twarzy uśmiech. Odczuwam dystans do tego co dookoła, do tych sytuacji, te sytuacje, wydarzenia są dla niej jak film na ekranie telewizora, ona jest w nich, ale one na nią nie wpływają. Potrafi ona patrzeć na nie z uśmiechem nie przyjmując wydzielanej przez nie energii, która mogła by czasem zaburzyć ten spokój, jej spokój....
Następuje pewna wymiana energii z świetlistą postacią a mną.
- Drogie Ja Jolanty, ile żyć przeszła już Jolanta?
- JEST ICH SETKI A NAWET TYSIĄCE.
- A jako człowiek?
Pojawia się liczba ponad 900...
- Aż tak dużo?
- TAK, CZASEM POTRZEBA ICH NAPRAWDĘ WIELE. JEJ STOPIEŃ EDUKACJI JEST NAPRAWDĘ POSUNIĘTY W ROZWOJU. NIE POWINNA MIEĆ ONA PROBLEMU Z ODNALEZIENIEM SIEBIE W OBECNYM ŻYCIU I SKIEROWANIEM TEJ WIEDZY NA ODPOWIEDNIE TORY POSTRZEGANIA --ROZUMIENIA -- SMAKOWANIA -- ODZYSKIWANIA -- PRZEJMOWANIA KONTROLI NAD SWOIM ŻYCIEM.
Pojawia się obraz: widzę Jolantę, prowadzi ona coś wielkiego, coś jak pociąg, lokomotywa w tunelu. Jest ona uśmiechnięta, steruje tym pociągiem, a tunel jest wszelakim możliwym wymieszaniem kolrów i świateł. Ona tym pociągiem przepływa przez te różnobarwne kolory, wchodzi płynnie przez nie, przepływa przez nie. Te kolory to wydarzenia, sytuacje, życiowe zdarzenia, ona przez nie przechodzi gładko, ocierając się czasem ale jej uśmiech nie schodzi z twarzy. Kiedy widzi coś niebezpiecznego widzę jak hamuje, jak zasłania twarz. Czasem traci kontrolę nad pociągiem, zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, ale ważne jest aby była właśnie takim motorniczym swojego życia, który nie martwi się co jest za tymi nacierającymi zewsząd kolorami sytuacji i wydarzeń życia.
Przesyłam miłość Ja-Tam Jolanty, zostaje to odwzajemnione cudownym przyjemnym uczuciem błogostanu. Czuję spokój...
- Powiedz mi, jakie było ostatnie wcielenie J.?
WIdzę jakiegoś mężczyznę, on pracuje, jest prostolinijny, ma takie cechy. Dostaje on jakieś pieniądze za swoją pracę. Pali papierosa. Jest takim typowym prostym człowiekiem wykonującym jakąś pracę, zawód, to praca fizyczna, brudna, widzę jak ciężko pracuje. Jest on taki odsunięty od reszty tych którzy pracują tam gdzie on, nie jest taki jak oni. Jest poza tą grupą, poza tym światem w fabryce (miejscu gdzie pracuje). Czasem śmieje się z czegoś co mówią inni, ale nie angażuje się tak, stroni od nich, ma swój świat. Jest spokojny. Widzę jak wchodzi do domu, jak uśmiechnięta żona czeka na niego, jak dzieci, oni wszyscy czekają na niego, on daje żonie coś, pieniądze. Wszyscy czekają, siedzą przy stole, jakby oczekiwali na jedzenie. On uśmiecha się, daje wszystko co zarobił, nie ważne dla niego że nic mu już nie zostało, on uśmiecha się, cieszy się, że daje im wszystko, ważne jest dla niego to żeby rodzina była syta, żeby nie cierpieli z głodu. Oni wszyscy są szczęśliwi. Widze dzieci, dwójkę dzieci, na pewno jedno jest dziewczynką. Widzę jak ten mężczyzna przegląda coś, ogląda jakieś zdjęcia, jakby miał jakieś marzenia, ale rodzina jest dla niego najważniejsza...
- Proszę powiedz mi, jakie będzie kolejne wcielenie Jolanty?
Widzę jakiegoś mężczyznę, on prowadzi jakiś pojazd, to latający pojazd. Jest on czymś w rodzaju pilota. Ten pojazd jest chyba wojskowy, on wiruje, lata, strzela. Widze też trafione inne jednostki przez ten pojazd, w środku nich zabici, on zabija innych tym pojazdem. On jest chyba bardzo dobrym pilotem, jest dobry w tym co robi. Widzę go teraz w jakiejś kantynie, klubie, stoi oparty o bar w stroju pilota, obserwuje przechodzące kobiety, podobają mu się. Jest pewny siebie, zna swoją wartość. Lubi kobiety, podrywa je. Widzę jak gra on w jakąś gre w tym klubie, jakby bilard.. Te czasy, kiedy to się dzieje, to jakby lata 40-50...
- Powiedz, ile jeszcze żyć zostało Jolancie zanim powróci do Ciebie?
Pojawia się liczba ...142...około 140...
-JOLANTA IDZIE DOBRYM TOREM, ALE ZBYT CZĘSTO ZAPOMINA O TYM CO JEST TAK NAPRAWDĘ WAŻNE NA TEJ PLANECIE, W TYM BYCIU ISTOTĄ LUDZKĄ. ZAPOMINA, ŻE UCZUCIA SĄ TYLKO NOŚNIKIEM, NIE SĄ SPOSOBEM WYRAŻANIA SIEBIE CAŁEGO. POWINNA UŻYWAĆ UCZUĆ ABY JAK NAJMNIEJ POWODOWAĆ W SOBIE ZŁOŚĆ, ŻAL, SMUTEK... POWINNA UCZUCIA DOBIERAĆ TAK, ABY WZNOSIĆ SIĘ NA WYŻSZE POZIOMY ZROZUMIENIA I DOBROCI WOBEC INNYCH.
- Jaka jest J. teraz, w tym życiu?
Odczuwam jakby prace, coś co robi zbyt dużo, pracuje? - NIE POWINNA SIĘ TAK BARDZO PRZEJMOWAĆ TYM CZEGO DOŚWIADCZA WOKOŁO.
Widzę jak często wraca do przeszłości - TO DOBRZE, ALE NIE POWINNA W NIEJ TKWIĆ, POWINNA IŚĆ NAPRZÓD. POWINNA W SOBIE ROZBUDZIĆ CIEKAWOŚĆ ŻYCIA. POMOŻE SOBIE KIEDY PRZESTANIE MYŚLEĆ TYLE O PRZESZŁOŚCI.
- JOLANTO, JOLANTO, CZEKAMY CIEBIE, BĄDŹ ZDRÓW...OCZEKUJEMY TWEGO PRZYBYCIA OD BARDZO DAWNA, JEDNAK NIE STANIE SIĘ TO TAK SZYBKO. NAJPIERW MUSISZ ZROZUMIEĆ CZYM TAK NAPRAWDĘ JESTEŚ. PRZEŻYJ TO ŻYCIE TAK JAK POTRAFISZ NAJLEPIEJ, NIE POZOSTAWIAJĄC ZA SOBĄ WSPOMNIEŃ GDYŻ ONE UTRUDNIAJĄ OBRANIE NOWEJ DROGI, NOWEJ ŚCIEŻKI. ...DOŚWIADCZYSZ JESZCZE WIELE, ALE TWÓJ TRUD BĘDZIE WYNAGRODZONY, W KOLEJNYM I W KOLEJNYM ŻYCIU... BĘDZIEMY NA CIEBIE CZEKAĆ, JESZCZE NIE WSZYSTKO ZOSTAŁO ZAŁATWIONE... ...OCZEKUJ NASZEGO POSŁANNICTWA... BĄDŹ CIERPLIWA W TYM CO ROBISZ. WSZYSTKO CZEGO DOŚWIADCZASZ JEST NIEZMIERNIE WAŻNE W PROCESIE DOSKONALENIA NAS WSZYSTKICH, NAS CAŁYCH. BĘDZIEMY CIĘ WSPIERAĆ. ZROZUM, ŻE JESTEŚMY...ŻE OCZEKUJEMY TWEGO POWROTU... KOCHAMY CIĘ JOLANTO, NIE ZAPOMINAJ O TYM, I ZAWSZE BYLIŚMY Z TOBĄ ODKĄD TYLKO SIĘGASZ PAMIĘCIĄ...
Żegnam się z JA J. Oni uśmiechają się i odchodzą...
Ta kula nie była taka wielką, nie była tak majestatyczna jak spotykane wcześniej JA-TAM..
Mój przewodnik mówi:
- Tak, ona musi się jeszcze wiele nauczyć nim spotka dobro w swoim sercu. Musi jeszcze doświadczyć wiele złego, jak wy to mówicie, aby osiągnąć stopień dobroci jaki jest oczekiwany. Ale niech się niemartwi, to wszystko przyjdzie i przejdzie ani się nie obejrzy. Wszystko zostało zaplanowane z góry, ona jest tylko wykonawcą od dawna zaplanowanej drogi.
Dziękuje przewodnikowi...wracamy...mijam te obszary co poprzednio....

Kontakt z zmarłą Haliną P.

15 01 2016
Widzę kobietę, z dłuższymi włosami.
Jest w jakimś długim ubraniu, halce?, coś poza kolana z długimi rękawami, jakby sukienka ale podobna do szaty.
Ta osoba, ta kobieta, ma rozwiane włosy wiatrem, stoi jak ktoś kto prowadzi, jak ktoś kto przewodzi.
Stoi na jakimś skalnym cyplu, ponad drogą. Wskazuje ręką coś w oddali.
Czuję, że jest ona na zupełnie innym poziomie niż dotychczasowi zmarli, których odwiedzałem.
Wita się ze mną pełna dostojności i spokoju, ale i radości. Jej energia jest wielka, jest pełna zrozumienia, jest ciekawa..
Mówi, że nie nazywa się już Halina. Że było to jedno z jej wcieleń, jeden z epizodów jej istnienia.
Mój przewodnik uśmiecha się, przekazuje mi myśli, że to co się dzieje jest czymś nowym dla mnie samego.
- Jestem tu z polecenia Marty.
Ona cieszy się, pamięta.
- To było bardzo ciekawe doświadczenie. Miło je wspominam.
Pokazuje jak coś picie, jakby piła coś z kubka. Coś związanego z piciem.
- Jakie jest teraz twoje imię?
- Simuziii, to moje imię.
Przyglądam się jej, ma ciemne, pofalowane, nie proste włosy, rozwiane wiatrem.
Ubrana w długą jakby pidżamę, jakby halkę, ale z grubszej tkaniny. Z falbankami albo ozdobami na rękawach, na końcach.
- Co wiązało cię z Martą?
Czuję uczucia związane z pomocą, z wspieraniem drugiej osoby,okazywaniem ciepła i radości.
- Pomagałam jej zmierzyć się z rzeczywistością - dodaje.
- Pokaż mi jakieś wspomnienie z życia fizycznego, które będzie pamiętała również Marta
Widzę obraz- widzę dwie stojące osoby, kobiety, jedna młodsza, druga starsza. Stoją oparte o jakieś meble, bądź blat. Trzymają coś w rękach, to kubki, piją coś. Rozmawiają. To pomieszczenie jest wąskie, przypomina mi kuchnie?
Wygląda jakby ta młodsza z czegoś się zwierzała starszej. Starsza natomiast ze zrozumieniem słuchała, poklepywała jakby słowem bądź nawet fizycznie. Zrozumienie ze strony starszej kobiety było czymś w rodzaju akceptacji. Że nie musi się martwić, że ktoś jest, ktoś rozumie, że jest jakby jakiś sojusznik, ktoś kto wspiera. Że jest ktoś kto przyjmuje drugiego człowieka.
Stoją w tym pomieszczeniu popijając coś. Ta starsza jest niezwykle serdeczną osobą. Wydaje mi się, że jej nos jest jakiś charakterystyczny, jakby był długi i prosty.
- Co to za miejsce?- pytam Simiziii
- To miejsce jest określeniem rzeczy, które spotykają innych. Może być ono również "rajem" dla tych którzy tu trafiają.
- Kim ty tu jesteś, czym się tu zajmujesz?
- Wskazuję drogę tym którzy jej nie znają, o tam - pokazuje mi w oddali mały, punkcik, światło, wir, który jest jakby zasysającym wirem jasności - to światło wskazuję innym, oni idąc w jego stronę są jakby zasysani.
- Dokąd prowadzi to światło? - pytam.
- To już jest inna rola, należy do tych którzy prowadzą przez światło. Ja tylko wskazuje im to światło, tym którzy chcą je zobaczyć, iść dalej. Idą oni do miejsc właściwych sobie.
- Kim była dla ciebie Marta?
- Była dobrą, ciepłom młodą osobą, pragnącą akceptacji i zrozumienia. Chciała wsparcia, które jej dawałam.
- Czy Marta jest na właściwej drodze?
- Tego nie wiem. Musiałbyś zapytać Marty, ona dobrze o tym wie, co jest słuszne w jej życiu.
- Czy chciałabyś coś przekazać Marcie, powiedzieć jej coś odnośnie jej teraźniejszego życia?
- NIE BÓJ SIĘ IŚĆ PRZEZ BÓL I KRZYWDĘ, KTÓREJ JESZCZE DOŚWIADCZYSZ. ALE BĘDZIE TO KRZYWDA OGÓLNA, DOTYCZYĆ BĘDZIE KAŻDEGO. NIE BÓJ SIĘ JEJ I IDŹ. PŁACZ WTEDY KIEDY MASZ NA TO OCHOTĘ, ALE STARAJ SIĘ NIE POKAZYWAĆ SWOICH ŁEZ INNYM, BĘDĄ ONI ŚMIAĆ SIĘ I DRWIĆ. LECZ TY IDZIESZ, PÓJDZIESZ... NIE MA CZEGOŚ CO MOGŁOBY CIĘ ZATRZYMAĆ, A JEDYNA DROGĄ KTÓRĄ CHCESZ IŚĆ JEST TĄ KTÓRĄ WŁAŚNIE POSTĘPUJESZ.... NIE BÓJ SIĘ GO ( mówi o jakimś mężczyźnie), ON DA CI CZASEM OTUCHY, WSKAŻE CZASEM KIERUNEK, MIMO SWOICH WAD JEST ON DOBRYM CZŁOWIEKIEM, NALEŻY MU SIĘ SZACUNEK. NIE BÓJ SIĘ GO. BĄDŹ MU WIERNA A BĘDZIESZ BEZPIECZNA. IDŹ, IDŹ PRZED SIEBIE I WALCZ O KAŻDE JUTRO KTÓRE STOI PRZED TOBĄ.
- Powiedz mi jak to się stało, że umarłaś wtedy, w tamtym życiu?
Pojawia się obraz - kobieta łapiąca się dwoma rękami za klatkę piersiową, za serce. Wyciąga ręce do góry w przód a z serca płynie energia. Oddała serce śmieci.
Widzę obrazek z papieżem, z J.P II, jakby był on ważny dla niej, jakby ona oddała to serce jemu, jego słowom, miłości, przesłaniu.
Zamykam się, po chwili otwieram i znów spoglądam na to miejsce. Stojąca kobieta na skale, wskazuje nadal światło w oddali. Dostrzegam na jej stopach jakby jakieś baletki, trzewiczki, w ciemnych, chyba czerwonawym kolorze. Ona jest jak posąg, powagi i spokoju, ale i miłości.
Teraz widzę też w dole ludzi, idą, wędrują, spoglądając w górę, na kobietę, robi na nich wrażenie, a oni idą w kierunku, który ona pokazuje. Przechodą pod skałą na której ona stoi.
Jej rolą jest wskazywanie światła innym, wielka i szlachetna rola...
Ona mówi jeszcze - KOCHAJ Z CAŁYCH SIŁ, I NIE SMUĆ SIĘ TAK...
- Czy jesteś przy Marcie?
- NIE, NIE JESTEM PRZY NIEJ, PRZY NIEJ SĄ INNE ISTOTY, KTÓRE JEJ POMAGAJĄ.
Daje mi na koniec przedmiot - to świeca, ogień, światło, ręce przy ogniu, dłonie ogrzewanie ogniem, świeca, świeca nie nowa, która już była rozpalana, widzę wosk na jej obrzeżach. Ogień, świeca, Halina. Halina jest światłem, żółtym...
Przewodnik wskazuje że nie jest tutaj potrzebne jakiekolwiek ODZYSKANIE.
- Czym jest teraz ONA?- pytam przewodnika
- Jest dobrym pomocnikiem, pracuje na rzecz innych. Robi to co uważa za słuszne i co wszyscy uważamy za słuszne.
Przewodnik wręcza mi przedmiot - to coś do pisania, chyba długopis, lub pióro w ciemnym kolorze...jest całe obudowane, metalowe, pisze na niebiesko...pisze słowo...PARKA...PRAWO.... Nie wiem co to może oznaczać.
Dziękuję i przesyłam energię miłości kobiecie, ona odwzajemnia to energią miłości, żółtym światłem, które mnie otula...

niedziela, 8 maja 2016

Kontakt z zmarłym Michałem

20 02 2016
...widzę chłopaka...młodego mężczyznę...chłopaka
...spogląda na zegarek...widzę jak podjeżdża coś, jakiś środek komunikacji, chyba miejskiej?, on wsiada do środka..wchodzę za nim..
On siada i wyciąga jakąś gazetę, coś do przeglądania, oglądania...dosiadam się.
Spoglądam na gazetkę w jego ręku, on ją ogląda...czuję jakby były to jakieś newsy, jakby coś z komputerowych spraw...lub/i sportowych...
Ubrany jest w jakąś ciemną kurtkę...jakby z jakimś pasem na dole?
Włosy, raczej ciemne włosy... odczuwam go jako młodą osobę...

Zerkam na przewodnika, który potwierdza swoim spojrzeniem, że jest to właściwa osoba...
Znów zerkam na jego ubiór, jest taki albo jesienny albo wiosenny..jakby już było trochę chłodniej na dworze. Ma też jeansy i buty, coś w rodzaju skórzanych, jasnych butów, brązowych jasnych?
Jego włosy...są krótke, ale widzę je raz jako bardzo krótkie, niemal do skóry, raz jako dłuższe, nie bardzo długie, ale takie do zaczesania...

Mówi, że jedzie do domu.
- WRACAM BO JUŻ PÓŹNO - dodaje.
Mówi też, że otrzymał wiadomość, że się z nim skontaktuje...uśmiecha się.
Pokazuje mi dłonią coś przed sobą, jakby kierunek jazdy.

Teraz widzę go jak stoi gdzieś, stoi i czeka na coś, jakby na ulicy. Zerka na zegarek, stoi, czeka. Przejeźdzają jakieś samochody.
Podchodzę:
- Michale, twoja mama bardzo się o ciebie martwi, kazała mi przybyć do ciebie aby zapytać jak się czujesz.
Wygląda jak by czuł się różnie, czasem jest smutny, a czasem spokojny i uśmiechnięty.
Czuję jeszcze coś smutnego związanego z mamą...odczuwam jakiś żal.
- Michale, twoja mama chciała cię przeprosić, bardzo mocno chciała cię przeprosić...
On mocno mnie przytula...dodaje - NAPRAWDĘ?
- WIEM ŻE TO NIE JEST JEJ WINA, ALE CZUŁEM SIĘ TAKI SAMOTNY... KIEDY ZOSTAŁEM Z TYM WSZYSTKIM...POTRZEBOWAŁEM JEJ - mówi.
Widzę go cierpiącego, bardzo cierpiącego. Wtedy kiedy cierpiał potrzebował kogoś, był wtedy samotny, czuł się samotny.

- Powiedz mi jak to się stało, że tu jesteś, że umarłeś?
Odczuwam, że Michał nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, że nie żyje.
Mój przewodnik wskazuje mi teraz coś u góry, pojawia się białe światło. Michał też je zauważa, on jest zdezorientowany, on naprawdę nie wiedział, że nie żyje! To światło jest dla niego szokiem.

Widzę scenę Michała leżącego. Coś, jakieś światło, nagłe uderzenie. To boli, coś bolącego. Michał jednak wstaje, otrzepuje spodnie, idzie...on tego nie przeżył, ale nie zdał sobie z tego sprawy.

Michał wpatruje się w światło nad nami, jednak odczuwam jego strach, on boi się pójść ze mną do światła, odwraca się i zaczyna uciekać. Bardzo szybko przenoszę się przed niego. On wie, że mi nie ucieknie, zatrzymuję go, jest zdezorientowany, boi się mojej osoby. W tej chwili przewodnik pojawia się jako świetlista postać anioła - to uspokaja Michała. Pada on na kolana, rękoma zasłania twarz..płacze.
-BOŻE JA NIE WIEDZIAŁEM! - mówi w rozpaczy.
-Michale - zwracam się do niego - zabierzemy cię do miejsca w którym będzie ci dobrze, będziesz się tam dobrze czuł, zaufaj mi, jestem tu po to aby cię zabrać.
Michał podaje mi rękę, ja podaję swoją przewodnikowi. Zaczynami się unosić..w górę..do światła. Wlatujemy w światło, Michał jest trochę przerażony wysokością. Widzę jego oczy, takie pełne, w lekkim szoku, włosy zaczesane delikatnie na bok. Jego ubranie zmienia się w biel.. lądujemy na łące. Przewodnik wskazuje Michałowi inne postacie, które również są świetliste, ze skrzydłami, są one w postaci aniołów. Michała to przekonuje, jest naprawdę szczęśliwy. Otaczają go, on jest szeroko uśmiechnięty, zdumiony i pełen zachwytu. Czuję jak oni przekazują mu jakąś energię, to energia miłości, widzę jak przez niego przenika. On kładzie się na trawie, rozpościera ręce. Energia powoduje, że jest on pod jej wielkim wpływem.
- Czy chciałbyś przekazać coś swojej mamie?
- O MOJA MAMO, DROGA MAMO..WSZYSTKO ZOSTAŁO PRZEBACZONE...NIE PRZEJMUJ SIĘ...ŻYJ TAK JAK ŻYJESZ I POSTĘPUJ DOBRZE...WKRÓTCE SIĘ ZOBACZYMY, BĘDĘ CZEKAŁ.  ...KOCHAM CIĘ I PRZEPRASZAM ZA TO, ŻE MNIE NIE BYŁO.
Pojawia się obraz: widzę jak jest zamyślony, jak jest nieobecny. widzę też zmartwioną matkę. Jej syn macha ręką, czasem nie dostrzega matki, czasem jakby żył zbyt bardzo tylko własnym życiem, marzeniami, myślami.. Jakby był pogrążony w soich myślach. Widzę też obraz mamy jak pokazuje mu coś w gazecie jakiejś, ona cieszy się, czuję entuzjazm jednak on macha ręką, jakby tego nie chciał, jakby to nie było dla niego ważne, jakby ona mu przeszkadzała.

Michał jest nadal wśród świetlistych istot. One go otoczyły i w końcu zabierają go. Mój przewodnik patrzy, dziękuje mi i mówi:
- Udało się go odzyskać, to dobrze. W tamtym miejscu by tylko twkił i twkił zanim zrozumiałby swoje położenie.

Ta gazeta którą trzymał w tym pojeździe, na ulicy, tam było dużo obrazków.

Widzę jakąś rękę z jakimś pierścieniem. Jakaś bransoletkę.

Widzę jazdę na motorze,na motocyklu?

Zwracam się do przewodnika:
- Czy mogę porozmawiać jeszcze z Michałem?
Przewodnik skinieniem głowy zezwala.
Michał stoi pośrodku w białym świetle, bardzo ucieszony..przytula mnie. Wiem, że w tym miejscu wzniesie się na inne poziomy świadomości, zrozumie więcej, zostanie przygotowany. Świetliste istoty wskazują mi dłońmi znak ok (wyciągnięty do góry kciuk).
- Michale...
- TY TO ZROBIŁEŚ, TY WYCIĄGNĄŁEŚ MNIE DO GÓRY. DZIĘKUJĘ CI - odpowiada.

Pojawia się znów jakaś scena: widzę go takiego wyobcowanego, takiego z boku, jakby miał jakieś swoje sprawy, jakby uważał, że coś go nie dotyczy? Czuję też w domu, w tej scenie jakąś energię, która albo mu przeszkadzała, albo jej nie lubił...ta energia jest jakby męska, jakby powodowały ją jakieś kłótnie? Mężczyzny i kobiety?
Kolejna scena: widzę go jak siedzi przy jakimś biurku, stoliku, widzę lampkę, on coś czyta, zagłębia się w czymś..on w to ucieka, w te marzenia, w te myśli..ucieka od tej rzeczywistości.

Michał mówi: - WSZYSTKO JEST ZNAKIEM.
Wskazuje mi obraz jak mama leje mu coś do szklanki, coś do picia, mama bardzo się cieszy przy tym, albo jest w dobrym nastroju. On dziękuje, jest w jakiś sposób wdzięczny za to, on trochę się cieszy, że mama mu trochę jakby usługiwała, służyła, dawał różne rzeczy. On lubił to...ale jakbym czuł, że on nie do końca to doceniał.
Widzę też jak przytula mamę, jak całuje ją w bok, w policzek...

On się czegoś bał, on się czegoś bał..(nie wiem czy to nie miało związku z jakimś mężczyzną).

Daje mi jakiś przedmiot: to coś w rodzaju samochodzika, coś co jeździ samo, ma jakiś napęd.

Michał przekazuje mamie: - NIECH SIĘ JUŻ TAK NIE MARTWI, WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE. NIECH OCZEKUJE TEGO CO NADJEDZIE, TEGO NOWEGO. A BĘDZIE TO JUŻ WKRÓTCE.
-Co to będzie Michale?
- TO PRZYJDZIE SAMO, ONA ZOBACZY.
Widzę coś...jakby jakąś siłę...to przyjdzie...(dziwne)..to coś dużego.

Znów mi coś daje: to coś okrągłego, jak jakiś wisiorek w kształcie słońca. To coś promienieje, jest chyba z jakimś kamieniem, jakimś kryształem. -TO JEJ POMOŻE - mówi przy tym.

Żegnam się z nim... Istoty, które go zabierają też się żegnają. Wiem, że jest on po dobrą opieką. Oni go zabierają...

Przewodnik mówi mi:
- To co przyjdzie będzie wielkie i niszczycielskie... będzie to coś niespodziewanego...niespodziewanego dla niej.
Daje mi on też jakiś list. Jest on już napisany, napisany i wydrukowany, jest napisany na komputerze ( jakiś list urzędowy chyba?). Ten list..widzę go w rękach Jolanty..kartki w jej dłoniach.