poniedziałek, 3 lipca 2017

Spotkanie z istotą o bardzo niskiej świadomości oraz jeden z obszarów przejściowych w Systemach Przekonań:


Napisałem kiedyś, że zdarzają się sytuacje kiedy albo świadomie urywamy się z holu JA-TAM, lub po prostu nie dajemy rady tym wszystkim przeciążeniom i odpadamy po drodze. Oto sytuacja kiedy świadomie zerwałem się prowadzony przez JA-TAM. Na moje nieszczęście trafiłem do najbliższych Ziemi obszarów, których lepiej unikać ze względu na zamieszkujące je istoty o prymitywnym zachowaniu i niskim poziomie doświadczenia.
12.05.2014
Nad ranem:
zaraz po wyjściu wyskoczyłem przez okno - standard który utwierdza mnie, że jestem poza ciałem fizycznym.
Tym razem próbowałem odszukać kogoś z żyjących, ale nikt konkretny, z kim łączyły mnie jakieś emocje nie przychodził mi do głowy. Zamknąłem się i po chwili poszybowałem niesiony przez Ja-Tam. Wylądowałem w mieszkaniu, było znajome, zobaczyłem tam kota ale nic poza tym. Kolejny skok przez okno. Po paru chwilach znów się zamknąłem i dałem ciągnąć swojej Nadświadomości. Starałem się patrzeć na otoczenie w trakcie lotu. W połowie drogi opuściłem Przewodnika na własną rękę i postanowiłem zwiedzić miejsce, w którym się znalazłem. Było to mroczne, posępne miejsce przypominające jakiś zaułek wielkiego miasta, gdzieniegdzie unosiła się mgła. W dali zobaczyłem jakąś istotę. Zostałem przez nią zauważony. Istota ta od razu zaczęła poruszać się w moją stronę niezwykle szybko. Wyglądem przypominała kobietę, kiedy była dostatecznie blisko wiedziałem, że nie ma dobrych zamiarów względem mnie. Jej zęby były ostre jak opowieściach o wilkołakach, natomiast oczy nie wyrażały niczego, były niezwykle otępione. Rzuciła się na mnie, starała się gryźć, rozerwać mnie na strzępy. Atakowała niezwykle zajadle. Zachowałem spokój i postanowiłem przekazać jej energię miłości. Skupiłem się i uśmiechnąłem. Zobaczyłem jak moja energia uspokaja ją, w jej oczach zobaczyłem smutek, nostalgię. Jednak po chwili istota znów się zerwała jak z łańcucha i zaczęła atakować. Zorientowałem się, że nie uwolnię się od niej jeżeli czegoś nie zrobię. Złapałem ją za szyję aby trzymać ją na dystans. I wyłupałem oczy. Stało się to mimowolnie. Istota straciła wzrok, a ja mogłem spokojnie odejść z tego okropnego miejsca.
Znalazłem się w zupełnie innym otoczeniu, było to miasto w stylu amerykańskim, było jasno i przejrzyście. Zobaczyłem jak ulicą idzie grupka istot o ludzkim wyglądzie. Przystałem do nich emanując miłością i zrozumieniem, wyczuwałem, że akceptują mnie. Zadawałem im pytania, kim jesteś, kim byłeś za życia... Byli to zazwyczaj byli mieszkańcy Brooklynu, taksówkarz, pracownik budowlany. Wiedli na ogół proste życia przed śmiercią. Doszliśmy do budki. Wyglądała jak lodziarnia, ale przez szybę zauważyłem mikrofony w środku. Stała przed nią postać o wyglądzie Afroamerykanina( jakiś aktor z lat 30-40).. Byłem zaskoczony, postać wyczuła to. Padło z mojej strony pytanie - Czy to ty? Istota uśmiechnęła się, ale czułem że było to coś innego niż uśmiech jakbym znał tę postać. Wróciłem do ciała fizycznego.
Wnioski:
- Istoty takie jak atakująca mnie kobieta posiadają bardzo niski poziom energetyczny, niezwykle łatwo można się przed nimi obronić, a jedyną rzeczą jaka może przeszkadzać to strach.
- Cieszył mnie nastrój osób idących ulicą, mimo, że w poprzednich życiach byli za zwyczaj prostymi ludźmi, emanowała z nich energia dobrych ludzkich doświadczeń.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz