środa, 14 grudnia 2016

FOCUS 12

Stan FOCUS 12 - stan poszerzonej świadomości, w którym możemy przedłożyć jakąś myśl, sprawę badź wydarzenie w szerszej perspektywie rozwiązań. Możemy też zasięgnąć porady od Istot sprawujących nad nami opiekę lub zajrzeć w nadchodzące wydarzenie. Dziś podczas bycia w stanie FOCUS 12, uprzednio przedkładając odpowiednie pytanie, zobaczyłem jedno z nadchodzących zdarzeń własnej linii życia, które będzie kolejnym krokiem rozwoju i doświadczenia. Wspaniałe jest to co przed...fantastyczne to co za...piękne to co TERAZ.

sobota, 5 listopada 2016

Intencja i afirmacja znana również Sokratesowi

W mowach Sokratesa znajdujemy wiele odpowiedzi co do wędrówki duszy, jej pochodzenia i celu jaki ma ona na Ziemi. Co ciekawe informacje te pokrywają się z wieloma przekazami Poza Fizycznych Podróżników. Sam Sokrates mawiał, że kiedy miał on roztaczać opowieść prosił wszelkie Muzy oraz Bogów o wsparcie w toczeniu słów wielkich, aby prowadziły jego język. Czyż nie była to forma wysyłania INTENCJI? Powiadał on również, że kiedy przemawiał to jakby bogowie wstępowały w niego i jego ustami krzewiły przekaz dla słuchających. Mówi on o nawiedzaniu przez nimfy, o uniesieniu niezwykłym, które kieruje nim.

niedziela, 30 października 2016

Sesja kontaktowa ze zmarłą Kasią

ZA ZGODĄ I CHĘCIĄ PODZIELENIA SIĘ TYM Z WAMI PRZEDSTAWIAM TREŚĆ SESJI KONTAKTOWEJ ZE ZMARŁĄ KASIĄ:
15 03 2016
...widzę kobietę, dziewczynę, ciemne włosy, długie, falowane bądź kręcone. Jej twarz jest owalna, sugeruje, że nie jest osobą szczupłą.
Odczuwam jakby miała krągłą sylwetkę, twarz...
Stoi w spodniach, w jakiejś koszulce albo bluzie. Ma coś na ręku, jakby opaska lub bransoletka...Widzę jakby coś we włosach...
Uśmiecha się. W pobliżu stoi jakiś dom, widzę jak ona wchodzi po schodach, jakby jakaś klatka schodowa.
Odczuwam jakby była tu sama, jakby się nudziła, robiła coś ale niedbale, bez zainteresowania.
Coś ją obserwuje, jakieś światło, coś ze światła.
Czasem coś też robi, jakby pracowała, to chyba coś ciężkiego, bo widzę jak przeciera czoło. Coś tnie, ścina?
Ujawniam się, początkowo ona się przestraszyła, ale po chwili widać, że jest pod wrażeniem. Moja postać jest większa i otoczona światłem, ona wydaje się mniejsza, to robi na niej wrażenie.
- Witaj Katarzyno.
- Witaj - odpowiada ona kłaniając się.
- Jestem tu na prośbę twojej mamy..
Widać poruszenie na słowo mama, uśmiechnęła się bardzo. Nieskrywana radość. Odbieram wrażenie, że ona chciałaby przytulić mamę...
- Powiedz mi Katarzyno, gdzie jesteś, co tutaj robisz?
Ona rozgląda się, wzrusza ramionami, jakby nie wiedziała co powiedzieć, jakby nie była pewna do końca gdzie jest.
Rozglądam się: odczuwam łąkę, jakby pola łąki, jakieś drzewo...
- Co tutaj robisz Katarzyno?
Mówi, że jest tu po coś żeby się czegoś nauczyć...
Zwracam się do przewodnika:
- Co to za miejsce, czego ma się tutaj nauczyć Katarzyna?
- Ona uczy się tutaj tego jak postępować w świece równoległym do tego świata w którym ty jesteś - odpowiada przewodnik
- Chodzi ci o to że przygotowuje się ona do kolejnego wcielenia?
- Tak, można tak powiedzieć.
- TO nowe wcielenie, ono będzie w jakimś równoległym świecie Ziemi?
- Część będzie w świecie równoległym, część pozostanie tutaj. Będzie i tam i tu. - mówi przewodnik.
- Czego uczy się tutaj Katarzyna? - pytam dalej.
- Przygotowuje się do nowych warunków, jak w nich przetrwać, jak radzić sobie w tych nowych warunkach, które ją czekają.
Wracam do Katarzyny. Ona uśmiecha się. Kiedy to robi podnosi się jej cała twarz, i robią charakterystyczne zmarszczki obok oczu. Widzę teraz, że jej twarz jest taka owalna, podłużna, ale nie chuda.
- Czym lubiłaś zajmować się na Ziemi?
Pojawia mi się igła, nić, jakieś szczycie, zszywanie, jakieś robótki...coś z takich rzeczy...
- Co jeszcze lubiłaś robić?
Widzę książkę, coś otwartego, coś w twardej oprawie. Widzę jak Kasia podnosi oczy do góry w trakcie czytania, jakby wyobrażała sobie coś, lub marzyła.
Widzę tez ją leżącą, odpoczywającą, relaksującą się, jakby lubiła to robić.. Widzę też jakąś osobę która chodzi obok niej kiedy ona tak leży...
Pojawia się scena z Katarzyną: ona coś pije, podnosi jakąś kartkę i mówi, coś czyta i mówi, do jakichś osób, jakby przekazywała jakąś informację.
Widzę też jak pokazuje coś palcem komuś innemu, jakby mówiła co trzeba robić temu komuś...
Znów widzę ją czytającą, jakby coś przyswajała, uczyła się?
- Czy pamiętasz coś odnośnie swojej mamy?
Kasia mówi, że pamięta jak mama śpiewała, taki dzień, mówi, że ten śmiech był taki ładny i donośny (Kasia się śmieje, nie wiem czy to żart czy ten śpiew był dla niej zabawny?)
Mówi ona też o jakiejś obietnicy, coś co jej było obiecane ale nie zrealizowane. Mówi "gruszki na wierzbie". ( znów się śmieje chcąc pokazać, że teraz się z tego śmieje, że nie jest na nic zła).
Widzę jakiś kwiatek, ktoś daje jakiś kwiatek komuś, ta osoba która to robi jest bardzo radosna.
- Jak to się stało, że znalazłaś się tutaj, z fizycznego świata?
Odczuwam coś w stylu kaszlu, uderzanie się w pierś, tremometr, temperatura, leżenie w łózko, rozpalone czoło, osłabienie, choroba....
Kasia kiwa głowom, jakby wskazując na takie rzeczy.
Odczuwam strach, strach i żal, że musi odejść, to uczucie że musi odejść, że umiera.
- Kasiu, powiedz mi, twoja mama martwi się o te ciało w trumnie, martwi się, że to nie było twoje ciało. Czy to prawda, czy to ciało nie było twoje?
- TO CIAŁO BYŁO MOJE, TO CIAŁO BYŁO MOJE...
- Dlaczego mama nie potrafiła rozpoznać w tym ciele ciebie?
- PONIEWAŻ MNIE TAM NIE BYŁO, MOJA DUSZA ODEBRAŁA ŻYCIE TEMU CIAŁU. TO WSZYSTKO CO BYŁO NAJLEPSZE W TYM CIELE ODESZŁO RAZEM ZE MNĄ. KOLOR ZNIKŁ PONIEWAŻ NIE BYŁO MOJEGO CIEPŁA. NIE BYŁO RADOŚCI, KTÓRA BYŁA WE MNIE. ....NIECH MOJA MAMUSIA NIE PRZEJMUJE SIĘ MOIM CIAŁEM...WAŻNE ŻE JESTEM TU, ŻE ISTNIEJĘ DALEJ... OCZEKUJĘ JEJ PRZYBYCIA.
- Czy chcesz coś przekazać swojej mamie, coś odnośnie jej fizycznego życia, jej przyszłości, cokolwiek?
- MOJA MAMO, NIE MARTW SIĘ TAK TYM MOIM CIAŁEM. TO TYLKO ZWŁOKI W TRUMNIE, NIE MAJĄ WIĘKSZEGO ZNACZENIA. JA ISTNIEJĘ NADAL, I CHCE CI TO POWIEDZIEĆ, CHCĘ CI TO PRZEKAZAĆ, ŻE PO ŚMIERCI NADAL ISTNIEJEMY. TY RÓWNIEŻ BĘDZIESZ ISTNIEĆ PO SWOJEJ ŚMIERCI. WIĘC NIE PRZEJMUJ SIĘ TYM TAK. ZACZNIJ ŻYĆ NA NOWO! (jakby chciała powiedzieć z dala od problemów które cię gonią). POMYŚL WYRAŹNIE I UCZCIWIE O SWOICH TROSKACH I ZACZNIJ Z NIMI COŚ ROBIĆ, PONIEWAŻ NAGROMADZONE MOGĄ ZABIĆ. ZNOŚ WYTRWALE KAŻDY DZIEŃ I WALCZ ABY KAŻDY NASTĘPNY BYŁ LEPSZY, BO JESTEŚ TEGO WARTA.... ...BYŁAŚ MYM ŚWIATEŁKIEM, MOGŁAM WYCIERAĆ ŁZY O TWOJĄ RĘKĘ... ...CIESZ SIĘ ŻYCIEM.... BARDZO CIĘ KOCHAM...
Zwracam się do przewodnika:
- Czy ciało w trumnie było rzeczywiście Katarzyny?
- Tak, jak najbardziej, tylko pozbawionym życia. To bardzo może zmienić ciało. Może być niejednokrotnie nie do poznania dla bliskich, którzy pamiętają bardziej to czym była istota w ciele niż czym było ciało. Tak naprawdę ciało to tylko nośnik, dusza to bateria, po jej wyjęciu ciało jest niczym, jest nijakie, nie ma w nim nic co przykuwało by uwagę osoby wrażliwej.
- Mój przewodniku, co dalej stanie się z Katarzyną?
- Pozostanie tu jeszcze przez jakiś czas a potem odejdzie. Będziemy ja uczyć się przystosowywać do nowych warunków jakie ją czekają.
- Co to za warunki, które ją czekają?
- Są to zupełnie inne warunki, które charakteryzują czasy w jakich obecnie żyjesz. To co ją czeka to czasy bez struktur,bez państw. W takich czasach przyjdzie jej żyć, a więc musi się na to przygotować.
Pojawia się obraz: istot humanoidalnych, jakby ludzi, którzy porozumiewają się bez słów, jakby wymieniali się tylko energią. To zarys tych czasów, tego świata, w których przyjdzie żyć Kasi.
- Czy Kasia potrzebuje Odzyskania?
- Nie.
Zwracam się jeszcze do Kasi...
Widzę ją jak stoi na jakimś moście, rozmyśla, widzę jak spaceruje, jak kiedy jest jej trochę chłodno to zakłada taki sweterek którym się otula... Widzę, że nie jest ona chuda, nie jest ona gruba, jest pomiędzy jakby...
-Czy chcesz Kasiu coś jeszcze przekazać mamie?
Odczuwam z jej strony mnóstwo emocji i uczuć do mamy, jakby więź z mamą była bardzo silna... Widzę scenę jak Joanna wiele nauczyła córkę, jak wskazała jej, pokazał jej odnośnie życia i wielu innych spraw. Wiele przywiązywała wagi aby córka miała coś z tych nauk. Mama była bardzo uśmiechnięta i zadowolona ucząc córkę. Była czasem pogniewana, odczuwam takie zdecydowanie czasem, konsekwencję, ale bez jakichś mocnych akcentów. Raczej jakby była to współpraca, praca z córką, wiele nauki...
Pojawia się kobieta paląca papierosa...
Widzę jakieś sadzenie w ziemi, czegoś, to robi teraz Kasia, zajmuje się jakimiś roślinami lub z czymś innym, zapisuje coś w dzienniku, jakby jakieś obserwacje...
Na koniec Kasia daje mi coś kształcie wachlarza, jakby coś do zasłaniania twarzy, coś co można rozwinąć jak karty?
-DZIĘKUJE cI MAMO ZA WSZYSTKO CO MI DAŁAŚ. BYŁAŚ DLA NIE OSTOJĄ RADOŚCI, WYTCHNIENIA... WIELE SIĘ OD CIEBIE NAUCZYŁAM. KOCHAM CIĘ, BĄDŹ ZDRÓW...- mówi Kasia i po chwili dodaje - TRZYMAJ SIĘ GO ZA WSZELKĄ CENĘ, ON DA CI NADZIEJĘ. NIECH NIE ZWIEDZIE CIĘ ICH SIŁA, ONI NIE MAJĄ RACJI, NIE MAJĄ MOCY.
Widzę wiele istot, które czekają na Jolantę...
Dziękuję Katarzynie i odchodzę...wracam do przewodnika...on daje mi coś: jakby jakiś gwizdek, coś co wydobywa dźwięk? Widzę też jakiegoś psa, takiego kudłatego. Widzę wyprowadzanie tego psa na smyczy.
Wracam... po drodze pojawia mi się jeszcze obraz zmartwionej mamy Kasi...

poniedziałek, 12 września 2016

Kontakt z Czyimś JA-TAM

ZA ZGODĄ ZAINTERESOWANEJ OSOBY PUBLIKUJĘ PONIŻEJ JEDNĄ Z PODRÓŻY NIEFIZYCZNEJ DOTYCZĄCEJ KONTAKTU Z CZYIMŚ JA-TAM - WYŻSZYM JA - NADŚWIADOMOŚCIĄ - DYSKIEM - "BOGIEM" (NAZEWNICTW JEST TAK WIELE ILU TYCH, KTÓRZY TAKIEGO KONTAKTU DOKONYWALI)... ZAPRASZAM DO CZYTANIA:

12 03 2016
Przybywa przewodnik, przewodnik który prowadzi mnie w górę, wtem pojawia się białe światło.
W tym świetle, które jest tłem i jasnością zarazem stoi wielka postać.
To duża Świetlista Postać.
- WITAJ RAFALE
-Witaj, lub witajcie... - odpowiadam
- TAK, PRZYSZEDŁEŚ ZAPYTAĆ O NAS. JOLANTA TO JEDNO Z NAS. BARDZO SIĘ O NIĄ TROSZCZYMY. O TO ABY WESZŁA NA PRADAWNIE WYBRANĄ DROGĘ.
- Jak mam się do ciebie zwracać...?
- UMOSUEEE HAHAUEEE ..- słyszę niezwykle dźwięczną odpowiedź.
- Czy jesteś jakąś częścią Ja-tam Jolanty? Czy jesteś całością?
- JESTEŚMY CZĘŚCIĄ CAŁOŚCI.
Dostrzegam, że z tej istoty, która jest zarazem jakby kilkoma istotami jednocześnie wychodzą jasne przewody, sznury, które emitują różnokolorowe światła. Te przewody są połączone z istniejącymi na Ziemi istotami, które obecnie są ludźmi. Jedną z tych istot jest Jolanta, istota w ciele kobiety o imieniu Jolanta... Widzę kobietę, ma jakby kucyk, robi coś w kuchni... Inny przewód prowadzi do jakiegoś faceta, łysego faceta, który również funkcjonuje-żyje jako człowiek na Ziemi. Inne przewody prowadzą do również humanoidalnych istot, jednak nie podążam za nimi, wiem tylko, że są obecnie ludźmi. Tych przewodów wychodzących od świetlistej, wielkiej istoty dostrzegam okoł 6-8.
- Czy możesz powiedzieć mi jaki jest cel Jolanty w obecnym, fizycznym życiu?
Pojawia się obraz Joli, jak uśmiecha się, przytula innych, przytula ludzi, z wielką troską i sympatią. Zaprasza, aby usiąść, aby się rozgościć. Jest w niej taka autentyczna serdeczność i powodowana miłością..
- Czy to jej cel, być serdecznym dla innych?
- JEJ CEL O WIELE GŁĘBSZY NIŻ TO CO WIDZISZ. JEJ CELEM JEST BŁOGOSŁAWIEŃSTWO DLA INNYCH, DAWANIE POCZUCIA SZCZĘŚCIA I RADOŚCI.
- Rozumiem, że ma ona być po prostu dla innych miła?
- NIE TYLKO. MUSI Z JEJ WNĘTRZA WYPŁYWAĆ ENERGIA CZYSTEJ BEZSTRONNOŚCI WOBEC INNYCH, TAK ABY JEJ UŚMIECH, JEJ RADOŚĆ, JEJ MIŁOŚĆ (pojawia mi się twarz Jolanty pełna wszystkich tych emocji i uczuć wypływających z serca). TO WSZYSTKO MUSI RODZIĆ SIĘ W INNYCH I WSKAZYWAĆ INNYM. (widzę scenę ludzi, który odchodząc ze spotkania z Jolantą myślą, zastanawiają się, że chcieli by być tacy jak Jolanta, mieć takie usposobienie..).
Czuję sygnał, wibrację radości od Świetlistej Istoty... wyciąga ona do mnie swoją część w formie ręki..łapię ją, przepływa przeze mnie bardzo pozytywna energia...pojawia się krzesło, siadam.
Widze teraz scenę z Jolantą, pracuje, patrzy gdzieś przed siebie, jest zmęczona, jest smutna. Dni przemijają. Nagle dostaje ona jakąś wiadomość, informację która daje wiele radości, wiele pozytywnej energii, osobę, która tę wiadomość przynosi Jolanta uściska, przytulając. Jest tak szczęśliwa, że skacze z radości, tańczy. Teraz jej dni nie są takie same, uśmiecha się ona, a codzienność wypełniona jest jej szczęściem i radością, błogością i miłością. Widzę jak marzy, jak myśli, jak wielkim emiterem energii jest. Jej blask, ciepły blask energii.
-Kim w poprzednim fizycznym życiu była Jolanta?
widzę człowieka, to mężczyzna, idzie z plecakiem, podróżuje, wędruje szklakiem, jest podróżnikiem. Ten szlak jest pusty, ale jednocześnie pełny przyrody, matki ziemi. Karmi się tym co dają mu ludzie na szlaku. W końcu dochodzi do jakiegoś celu, do jakiegoś człowieka, wita się z nim ciepło i serdecznie. Jest zaproszony. Doszedł. Piją coś z filiżanek, podróżnik opowiada o swoich wędrówkach, tamta osoba patrzy z wielkimi oczami wsłuchując się w opowieści.. wreszcie podróżnik zakłada plecak i rusza dalej...
- ZROZUMIENIEM TEJ PODRÓŻY BYŁO WTEDY KIEDY CZŁOWIEK TEN POSIADŁ WIEDZĘ, ŻE JEST TYM SAMYM CZYM JEST NATURA GO OTACZAJĄCA.
Widzę różne perypetie na drodze podróżnika, zdarzenia i sytuacje ze zwierzętami i zjawiskami przyrody.
Widzę samochody, ulicę, te samochody są w bardzo starym typie, jakby z lat 20stych, 30stych...
Widzę tego młodego mężczyznę w jakimś mundurze, widzę że był on na jakiejś wojnie, walczył, ale raczej jako jakiś dowódca, nie zwykły żołnierz, wyróżnia go czapka oficera, pistolet, prowadzi wojsko, ruchem ręki z pistoletem każe iść żołnierzom z okopów... Został on tam zasłużony w walce.
Widzę go jak patrzy na wspomnienia z tej wojny. Czuję, że pokochał kogoś (nie wiem czy po czy na wojnie, odnoszę wrażenie że była to jakaś wojna w takim starym stylu walki, na pewno nie była to II wojna światowa).
Wracam do Świetlistej Istoty.

- Kim będzie Jolanta w kolejnym fizycznym życiu?
- TO ZAGADNIENIE JEST JESZCZE NIEROZWIKŁANE GDYŻ OSTATECZNEGO WYBORU MUSI DOKONAĆ ONA SAMA. CHOĆ PEWIEN ASPEKT JEST JUŻ ZAPLANOWANY...
Widzę chłopaka, młody chłopka, rozwozi gazety, na rowerze, rzuca je pod drzwi domów... wygląda mi to na jakieś lata 60-70te...być może USA. On ma taką grzywkę. Czytuje komiksy, często marzy, patrzy w niebo, taki marzyciel. Nie samotnik, ale lubi samotność. Kocha rodziców, bardzo kocha go jego mama.
- Czy ten chłopak, to Jolanta?
- TAK, TAKĄ MAMY NADZIEJĘ.
- Czyli może być inaczej?
- MOŻE BYĆ DELIKATNE PRZESUNIĘCIE. WSZYSTKO ZALEŻY OD OSTATECZNEJ DECYZJI, DOKONANEGO WYBORU, ALE NA OGÓŁ PLAN JEST NIEZMIENIALNY.
- Co ten chłopiec, jaki będzie cel tego chłopaka?
- BĘDZIE TO ZROZUMIENIE CZYM JEST MIŁOŚĆ DO DRUGIEJ OSOBY I JAK O NIĄ WALCZYĆ TAK ABY JEJ NIE STRACIĆ.
Widzę tego chłopaka w późniejszym wieku, widzę jak studiuje, ma okulary z ciemnymi oprawkami. On kreśli jakieś schematy, równania, to dotyczy fizyki, jakieś obliczenia matematyczno fizyczne. On zostanie wykładowcą, wykłada gdzieś tę naukę. Widzę jak pali fajkę siedząc i czytając coś w fotelu...
-Ile jeszcze żyć pozostało Jolancie?
- MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE TROCHĘ ICH JESZCZE POZOSTAŁO.
-Co Jolanta w tym życiu jeszcze osiągnie, jaki jest dalszy los w obecnym życiu?
Odczuwam jakaś osobę, Jolanta pozna kogoś starszego, czuję jakby ta osoba która ma poznać Jolanta przyniesie jakąś wiedzę, informację odnośnie życia. To ważne.
Jolanta nie może unikać kontaktów ludzi których spotyka, nie może się zamykać przed ludźmi, bo wtedy ten ktoś, oni muszą się spotkać, on ma bardzo ważną informację odnośnie życia, Jolanta nie może go nie dopuścić przez zamknięcie się na ludzi.
- Czy Jolanta jest na właściwej drodze swojego życia?
- WSZYSTKO CO JĄ SPOTYKA JEST ZAPLANOWANĄ ŚCIEŻKĄ.
Widzę Jolantę, która czasem błądzi krętymi drogami, ale cel będzie osiągnięty, jednak idąc krętymi ścieżkami będzie on wydłużony w czasie...
- Ile żyć na Ziemi ma już Jolanta?
Pojawia się liczba 174 lub 172.
Widzę jeszcze parę innych żyć Jolanty: widzę późne średniowiecze, widzę kobietę w wytwornej sukni, kobieta z zamożnej rodziny, znacznej... Widzę też jakiegoś dzikusa, ale ten dzikus nie żyje w zamierzchłej przeszłości, on przypomina mi aborygena.
- W jaki sposób Jolanta może się z Wami POROZUMIEWAĆ?
- WYSTARCZY ŻE O TO POPROSI, PRZEZ SEN. PRZEKAŻEMY JEJ WTEDY WAŻNE INFORMACJE, TAKIE KTÓRE BĘDĄ POMOCNE. MUSI TYLKO MOCNO WIERZYĆ, ŻE JESTEŚMY, NIE MOŻE WĄTPIĆ, BO ZWĄTPIENIE PROWADZI DO DEGRADACJI KONTAKTU. MY CHCEMY SIĘ KONTAKTOWAĆ, CHCEMY PRZEKAZYWAĆ INFORMACJE, WIEMY, ŻE TO POMOŻE NAM I JEJ, ALE ONA MUSI TEGO CHCIEĆ BARDZIEJ. NIECH PRZEDSTAWI PROBLEM PRZED SNEM, A MY POSTARAMY SIĘ POMÓC, ROZWIĄZAĆ GO, ALBO POKAZAĆ ROZWIĄZANIE.
Świetlista Istota daje mi coś, daje coś dla Jolanty, to przypomina mi wahadło, to wahadło porusza się szybciej, ono sugeruje coś. Ono sugeruje życie i śmierć fizyczną. W tej chwili kołysze się w miarę jednostajnie i szybko,jednak z czasem będzie wolniejsze, aż w końcu się zatrzyma i zostanie uwolniona dusza Jolanty...widzę Jolantę jako zmęczoną, starszą osobę, to prawie sędziwa staruszka. Wtedy nastąpi zatrzymanie wahadła.
- Dziękuję ci za spotkanie
Z Świetlistej Istoty wyciągają się dłonie, każda z nich dziękuje mi, dotykają mnie, tych dłoni jest mnóstwo... jest mi bardzo dobrze...
Widzę Jolantę, śpi, nagle zrywa się i otwiera oczy.
Widzę jak podczas snu Oni nad nią pracują, szczególnie nad głową i nad....stopami...tam są jakieś źródła energetyczne przez które Oni coś przesyłają...
Wracam, wracam.....

piątek, 12 sierpnia 2016

SPOTKANIE Z JANEM, OJCEM SYLWII, KTÓRA CHCIAŁA SIĘ TYM PODZIELIĆ


29 02 2016
Przewodnik prowadzi mnie w górę...dostrzegam zarys mężczyzny...starszego mężczyzny...
Czuję siwe włosy...czuję go jako wysokiego mężczyznę lub średnio wysokiego...
On coś puszcza, jakby jakiś samolocik, który leci sobie do góry..
Widzę jakby coś palił, może papierosa? ale zaraz go rzucił i zadeptał.
Jest ubrany w spodnie, w jakąś koszulę. Jasne spodnie, jasny wierzch, jasne kolory...
Delikatnie zgarbiony, delikatnie pochylony do przodu. Nie jest wyprostowany kręgosłup.
Widzę scenę jak coś czyta, coś ogląda, z nogą na nodze położonej, siedząc...
Takie obfite brwi, krzaczaste...ciemniejsze niż włosy...zmarszczki...
-Janie..- mówię
Widzę w nim jakieś poruszenie, odwraca głowę, rozgląda się, lekko przestraszony.
- Janie..- powtarzam
Przestraszył się, ujawniam się...zstępuję w białym, świetle do niego. On przychodzi do mnie, cieszy się, przytula mnie, ale jest pod wrażeniem.
-Twoja córka chce się z tobą skontaktować...
- Ze mną? - on pokazuje palcem na siebie, jakby nie do końca był pewny.
-Tak - odpowiadam.
On się jakby namyśla, nagle łapie coś do rąk i zasłania tym głowę...to jakby coś w rodzaju maski, zasłania nią twarz, widzę tylko oczy...już jest uśmiechnięty.
- Twoja córka Sylwia.
Widzę scenę: Jan trzyma małe dziecko na rękach, kołysze je, trzyma coś w ręku przy twarzy dziecka (karmi je?). Kołysze, uśmiechając się. Nagle przychodzi jakaś kobieta, która coś tam do niego mówi, jakby podniesionym głosem, jakby czasem się kłócił z kimś, w tamtym okresie...
Łapię za rękę Jana, przytulamy się, ale on jakby tak bardziej po męsku chce, poklepujemy się po plecach.
- Jestem Rafał, przybyłem tu na prośbę Sylwii - mówię.
On daje mi bukiecik kwiatów, że to dla Sylwii, taki mały, to chyba jakieś róże, nie wiem, czuję różne kolory, trudno powiedzieć.
- Pokaż mi jakąś scenę z życia Janie? - pytam.
Widzę małą dziewczynkę, małą dziewczynkę w sukience, ona woła, woła tatę, coś pokazuje palcem, jakby na czyjąś prośbę. Tata jest zajęty, coś robi, to jakby jakaś pasja, albo coś co lubił robić, mówi - zaraz, zaraz - gestykulując coś ręką.
Kolejna scena: taniec, taniec Jana z kimś, z kimś młodszym, to chyba córka, są uśmiechnięci. Tańczą razem...
- Co lubiłeś robić Janie, co cię absorbowało...?
Widzę scenę jak Jan coś robi, coś za pomocą jakiejś maszyny, coś obrabia, tak jakby coś tworzył. Czuje jakieś okulary na głowie, może ochronne albo takie które używa się tylko w tej pracy, pomagają w tym. On łapie ten przedmiot, ogląda go skrupulatnie, jest bardzo dokładny, stara się robić to dobrze...
Nie wiem czemu, ale czuję jakieś powiązanie z wodą...odczuwam wodę...jakieś wiosłowanie, w łódce, albo wędka...
Widzę scenę też jak coś robi, coś smaży, obraca na patelni...
Jakaś czapeczka, czapka...
Jan mówi:
- WIEM, ŻE SIĘ O MNIE MARTWI... (czuję jakby on chciał powiedzieć, że wie o tym martwieniu się, ale jakby nie do końca lubił to martwienie się o niego).
Odczuwam jakiś sygnał, on daje taki sygnał, jakby zostawić go samego, jakby dać mu spokój (ale bez złych emocji w tym, powiązań).
Jan daje mi coś, to coś robi jakieś otwory, dziobie, dziabie, robi jakieś dziurki ( widzę też ptaka - dzięcioła), to coś ma mechanizm chyba, jest mechaniczne...
Widzę też monetę w ręku Jana, on pokazuje ją z obu stron i kładzie...
Widzę tez jak on gra w coś lub na czymś, jakąś grę? Nie wiem czy ta moneta ma coś wspólnego z tym graniem...
- Sylwia kocha cię Janie, chce abyś to wiedział...- mówię mu.
On jakby się trochę rozkleił, wyciera łzy z oczu... - POWIEDZ JEJ ŻE JA JĄ TEŻ KOCHAM...MOJA CÓRECZKA...
Widzę znów jakąś grę, coś związanego z jakąś grą...
Miejsce w którym jest Jan przypomina las, widzę tam dużo drzew, wyczuwam przyrodę, słyszę głos ptaków. Ten las przypomina taki polski las. Widzę jak Jan chodzi po nim, spaceruje z rękami z tyłu..
Widzę bardzo nie wyraźnie jakąś kobietę, przez chwile, ona machała..bardzo niewyraźnie, kobieta.
Pojawia się jakiś zarost, Jana z zarostem.
Przez chwilę widziałem jakby jakiś wypadek, coś nagłego, nagłego i szybkiego.
-PRZEKAŻ IM, ŻE JA JĄ KOCHAM I ZAWSZE BĘDZIE W MOJEJ PAMIĘCI, DAŁA MI WIELE RADOŚCI... KOCHAŁEM JĄ I NASZE DZIECI/ JEJ DZIECI? BARDZO MI JEJ BRAKUJE. CHCIAŁBYM JĄ ODNALEŹĆ ALE NIE MOGĘ... KIEDYŚ JĄ ZNAJDĘ, JESTEM TEGO PEWIEN. - mówi Jan
Znów pojawił się jakiś papieros?, dym, nałóg...
- PRZEJMOWANIE SIĘ JEST DLA STARYCH I BIEDNYCH... NIECH ZACZNIE ŻYĆ A NIE TYLKO GADAĆ ( czuje tu coś z uzdrowieniem duszy). NIECHAJ ZACZNIE O SIEBIE DBAĆ, TROSZCZYĆ SIĘ. NIECH ZOBACZY SZCZĘŚCIE WOKÓŁ NIEJ. TAK WIELE RADOŚCI PRZEMIJA, A ZOSTAJE TYLKO PRACA...(on kiwa teraz głową). NIECH ONA SIĘ NIE PRZEJMUJE TAK TYM CO ROBI BO TO JĄ ZABIJE. WAŻNE ŻEBY CIESZYĆ SIĘ DZISIEJSZYM DNIEM, MÓWIĆ TO CO SIĘ CHCE, A NIE TO CO NAM KAŻĄ MÓWIĆ.
Odczuwam też jakąś emocję z bronieniem ojczyzny, kraju? Nie wiem o co chodzi...
Zwracam się do przewodnika:
- Czy on potrzebuje odzyskania?
- I tak i nie, to miejsce jest dla niego dobre, ale do czasu. Wkrótce będzie musiał je zmienić. Kiedy czas namysłu minie, wtedy pójdzie dalej, ten czas nadchodzi...
Widzę jak on chodzi, namyśla się, ręce, dym...
Widzę jak trzęsą mu się ręce, jak coś połyka popijając to wodą.
Znów coś pije, pije coś, nie koniecznie alkohol, coś takiego tematycznego, coś co lubił pić, lubił sączyć.
Dostaję sygnał, że teraz nie, że to nie jest czas na odzyskanie Jana.
Pytam przewodnika:
- Czy Jan kochał swoją córkę, czy jest jakaś krzywda?
- Jan bardzo kochał ją, ale nie zawsze to okazywał. Często mijał ją, mijali się, a te uczucia zostawały w nim. On prosi czasem o wybaczenie, choć wszystko zostało wybaczone. Ponieważ nie ma wybaczenia, jest tylko zgoda na to co się stało. Wkrótce stąd odejdzie i będzie dalej w procesie uzdrowienia swojej duszy.
Żegnam się z Janem... on mówi:
- NIECHAJ TROSZCZY SIĘ SAMA O SIEBIE (jakby nikt za nią tego nie zrobi). NIECH KOCHA DO BÓLU, NIECH SIĘ UŚMIECHA...
Widzę Sylwię, skrytą, taki uśmiech, jakby nie do końca pewny... Widzę ją na jakimś przyjęciu, imprezie, są tam jacyś mężczyźni, ona pije coś, jest bardzo ładnie ubrana, wystrojona...
Widzę jak przegląda coś, coś chyba na komórce...jakby były takie chwile osobności, kiedy jest obok. Ktoś coś do niej mówi, wyrywa ją z tego...
Słyszę coś... POMÓŻ MI, POMÓŻ MI... to pochodzi z jakiegoś wnętrza, z czyjegoś wnętrza, to jakaś kobieta... nie wiem czy to nie ...Sylwia?
Widzę też jak Sylwia się do kogoś przytula, jakby była w niej taka emocjonalność, uczuciowość.
Pojawia się znów Jan, coś kopie, kopie w ziemi, jakimś narzędziem. Potem znów siedzi z nogą na nodze, pojawia się dym...gazeta lub coś do czytania... kiwam mu ręką na pożegnanie...
wracam....

czwartek, 28 lipca 2016

Kontakt ze zmarłym Dawidem

OTO PRZEKAZ DOTYCZĄCY KONTAKTU ZE ZMARŁYM, PUBLIKOWANY NA PROŚBĘ I ZA ZGODĄ ZAINTERESOWANEJ:

17 03 2016
Podążając za przewodnikiem zaczynam dostrzegać sylwetkę jakiejś istoty.
Widzę jakby jakiegoś chłopca, on ciągnie coś za sobą, jakby sznurek, widzę też coś co przypomina mi zabawki. Jakiś samochód, pojazd..
Ma ciemne włosy...jakby równo przycięte w kształt jakiejś fryzury, bądź są po prostu wyrównane, uczesane..
Widzę też go jakby był starszy, jakby był młodym mężczyzną, chłopakiem...
Miejsce w którym się znajduje jest na tle natury, przyrody..widzę tam przemykającego motyla w różnych kolorach, zieloną trawę, jest bardzo kolorystycznie..
- Witaj Dawidzie
Postać jest początkowo wystraszona, niemal zaczyna uciekać przede mną. W końcu wysyłam promień energii miłości, która ją uspokaja. Teraz mogę się zbliżyć.
Spogląda na mnie.
- Jestem Rafał, przybyłem aby dowiedzieć się czegoś na twój temat, przysyła mnie twoja mama
Na te słowa On jakby zaczyna bardziej ufnie patrzyć na mnie.
- Co to za miejsce, czy wiesz gdzie jesteś? - pytam
Mówi, że nie wie do końca gdzie jest. Dawid pokazuje mi jedną ręką górę, a drugą dół, widzę jak jest rozrywany na dwie części, jedna do góry a druga w dół. Mówi tez, że bardzo tęskni za mamą, głównie za mamą, że bardzo potrzebuje jej miłości, brakuje mu jej...bardzo tęskni.
-Czy pamiętasz coś ze swojego życia?
Pojawia się obraz: widzę leżącego w łóżku chłopca, jakaś ręka leży na jego czole, które jest gorące, rozpalone. Jego oczy są ledwo otwarte, niemal patrzy on przez powieki. Pojawia się też kolejny obraz - wbijania czegoś, oraz jakby brzuch.
- Czym się interesowałeś, co lubiłeś robić Dawidzie? - zadaję kolejne pytanie
Pojawia się obraz: widzę jak trzyma on coś w ręku, to coś ma jakieś przyciski, wajchy, to jest jakby jakiś kontroler, coś czym się steruje czymś. Widzę też coś co leci na niebie. Potem pojawia się też ekran, ekran jakby telewizora lub monitora...
Zwracam się do przewodnika.
- Czy Dawid jest w dobrym miejscu, czy potrzebuje on mojej pomocy?
- To miejsce nie do końca pomaga mu. On nie potrafi tutaj zrozumieć kim tak naprawdę jest. NIe daje ono nam dobrych rezultatów pracy z nim.
- Czy trzeba go zabrać stąd?
- Tak.
Spoglądam na Dawida.. widzę jak samotny jest on tutaj. On właśnie czuje się jak taki mały, bezradny chłopiec, który nie wie co ma robić, nie wie gdzie jest, co się dzieje wokół niego...
Znów widzę coś na sznurku...
Razem z przewodnikiem pojawiamy się jako małe dzieci. Proponujemy zabawę Dawidowi. On uśmiecha się, czuję, że bardzo mu się to podoba, że ktoś pojawił się i chce się z nim bawić. Proponuję abyś my zaczęli biec przed siebie. Biegniemy, widzę, że dziecko-przewodnik biegnie bardzo blisko Dawida, coś mu przekazuje, mówi do niego i oboje się uśmiechają. Nagle skaczemy w dół, jest to coś w rodzaju wielkiej zjeżdżalni. Wyrzuca ona nas na końcu swojego toru wysoko do góry, jakby na jakąś platformę, płaszczyznę będąca innym obszarem.
Pierwsze co dostrzegam na tej płaszczyźnie to coś, jakaś istota stojąca przed nami, jest jakby migającą, białą energią o krystalicznych refleksach, jakby małe artefakty świetlne są cząstkami z których jest ona zbudowana... Mimo, że jest ona cała w postaci energii wyczuwam jakby jej kobiecą cząstkę. Zauważam, że Dawid jest niezwykle zaintrygowany tą postaciom, zaczyna powoli dotykać tych cząstek światła. Postać wyciąga ku niemu dłoń, również w postaci krystalicznego światła. On ją łapie. Wtedy postać odwraca się z nim i odchodzi. Widze jak podczas tego odejścia zrzuca ta postać jakby kaptur i ujawnia się jej głowa - głowa kobiety o kręconych włosach, kolor pomiędzy ciemnym a jasnym. Twarz okrągła uśmiechnięta. Chłopiec skacze z radości, całuje ją, a kobieta kręci z nim jakby karuzelę trzymając go za ręce. Ona zabiera go po drodze zabawiając go.. Czuje ogromną radość Dawida...
Zwracam się do przewodnika:
- Co to za miejsce?
- W tym miejscu Dawid stanie się adeptem do zrozumienia czym tak naprawdę jest poza rozumieniem siebie jako człowiek.
- Czy mogę jeszcze z nim porozmawiać?
- Tak, jest on już jednak na zupełnie innym poziomie postrzegania, niż poprzednio - przewodnik wskazuje przy tym niedaleko usytuowaną postać, bardzo podobną do postaci krystalicznego jasnego światła.
Idę do tego miejsca. Widzę istotę, która jest zbudowana z jasnych cząstek krystalicznego światła, zupełnie jak ta postać która zabrała Dawida. Ta postać ma odsłonięta głowę, jest to młody chłopak, odczuwam, że jest to Dawid. Od razu wyczuwam jego niezwykłe opanowanie, spokój, dostojność.
Mówi do mnie niezwykle stonowany.
- TO MIEJSCE JEST DLA MNIE WIELKĄ SZKOŁĄ, UCZĘ SIĘ TUTAJ NIEZWYKLE WAŻNEGO ASPEKTU ISTNIENIA JAKIM JESTEM.
- Wiesz, że jestem tu ponieważ twoja mama chciała tego?
On uśmiecha się, niezwykle opanowuje jedna emocje, które jednocześnie wyciekają z niego w postaci energii. Wiem jednak, że bardzo cieszy go ten fakt.
- Pokaż mi coś, coś ze swojego fizycznego życia?
Widzę obraz: widzę chłopaka, który patrzy siedząc na jakąś kobietę, to chyba mama tego chłopca. Odczuwam wielką złość, żal tego chłopca, ale bardziej coś w stylu focha na matkę. Jest on albo zły na nią, jakby jakieś złe myśli w jego głowie na jej temat.
Kolejna scena: matka podnosi głos, lub krzyczy na chłopca, albo po prostu gani go za coś.
Jeszcze jedna scena: chłopak siedzi i robi coś co nie podoba się mamie, ona go przegania, każe mu tego nie robić, jest zła na niego, jakby on nie zajmował się niczym innym. Mama nie chce aby on to robił akurat tak długo chyba. Albo ona nie lubi jak on siedzi i robi tylko to.
Widzę jeszcze jedną scenę: chłopiec przychodzi do pokoju gdzie jest mama, ona jakby siedzi na czymś. On jej coś pokazuje bądź daje. Jest taki moment spokoju, mama bardzo się cieszy, całuje go, on również się raduje, widać więź, miłość, połączenie.
Rozglądam się próbując zobaczyć coś z tego miejsca w którym teraz jest Dawid. Mam wrażenie jakby było ono w jakiś sposób religijne, jakby należało do jakiegoś systemu wierzeń, ludzkich wierzeń.
Pytam o to przewodnika:
- Czy to jeden z obszarów systemów przekonań?
- To miejsce gdzie adepci mają zrozumieć kim są i do czego zostali powołani. To wszystko co wiesz ty, co wiedzą ci którzy tu podróżują mając jeszcze fizyczne ciała to tylko ułamek prawdy jaka kryje się za tym wszystkim. O wielu rzeczach nie zdajecie sobie nawet sprawy.
Wracam do Dawida, on przekazuje mamie:
- MAMO DBAJ SZCZEGÓLNIE O ZDROWIE... WIEM, ŻE TA SYTUACJA TERAZ JEST CIĘŻKA, NEGATYWNA, ALE TO MINIE...TO CO DAJE CI ZŁE ODCZUCIA PRZYCHODZI Z TEGO MIEJSCA...(nie wiem o jakie miejsce chodzi dokładnie, ale coś jakby praca?) ...DBAJ O ZDROWIE PONIEWAŻ KIEDY ZAPADNIESZ NA CHOROBĘ MOŻE TO ZMIENIĆ CAŁE POSTRZEGANIE ODNOŚNIE ŻYCIA... ZAMKNIESZ SIĘ WTEDY W WIĘZIENIU EMOCJI KTÓRE NIE POMAGAJĄ...
Pytam przewodnika:
- Co mogło by pomóc Izabeli?
Przewodnik daje mi coś co może pomóc jej - jest to jakby jakieś urządzenie, które pompuje coś wielkiego, życiodajnego w ciało ludzkie. Widzę obraz jak po podłączeniu tego urządzenia do Izy dostaje ona takiego kopa, takiej energii do życia, że aż wystrzeliwuje w górę. Odczuwam, że to urządzenie to jakby MOTYWACJA, która daje działanie, nakręca każdego dnia...jakby brakowało energii Izie do życia. Ta energia jest bardzo ważna.
Dziękuję Dawidowi, odchodzę...
Widzę jeszcze obraz: pojawia mi się rozpacz, łzy Izy... widzę mgłę, przez którą nie widzę jakichś pozytywów, odczuwam, że ta mgła nie opadnie jeżeli ona nie będzie chciała żyć, nie będzie miała siły, energii....
Widze też jakby alkohol, jakąś butelkę?
Wracam.....

środa, 13 lipca 2016

POZA CIAŁEM FIZYCZNYM. PRZEBUDZENIE - książka

OKŁADKA MIĘKKA
 WYDAWNICTWO: BLACK UNICORN
 ROK WYDANIA - 2016
 ILOŚĆ STRON - 258
FORMAT - B6




Cena książki: 20zł
Koszty przesyłki:
1 egz. (list polecony): 6
2-4 egz. (list polecony): 9zł
2-5egz. (paczka): 13zł
1egz. ZAGRANICA (list polecony): 18,50zł






***************************************************************************
KSIĄŻKA NIEDOSTĘPNA - PLANOWANE WYDANIE II w połowie marca 2020 r.
FRAGMENT:
"– Kim jesteś? – zapytałem.
– Czy to ważne? Wszystko jest już stracone… – odpowiedział wyraźnie przygnębiony.
– Co się stało, dlaczego jesteś taki przybity?
– Wyjechałem do Anglii, straciłem wszystkie oszczędności, wszystkie pieniądze. Zacząłem okłamywać rodzinę, wszystkich, że udało mi się, że jestem szczęśliwy, i że znalazłem to, czego szukałem, ale nic się nie udało, nic… – jego przekaz był wypełniony smutnym obrazem nieszczęśliwego losu, jaki go spotkał.
Jeszcze raz spojrzałem na krzesło i na otwarte okno. Zrozumiałem, że człowiek ten popełnił samobójstwo. Najpewniej wyskoczył przez to okno, odbijając się wcześniej od krzesła. Teraz siedział w tym samym mieszkaniu, siedział na podłodze, podpierając głowę rękami w geście beznadziejności i zniechęcenia.
– Chodź, wyskoczymy przez to okno razem! – krzyknąłem do niego, czując, że chyba znalazłem sposób.
Moja oferta zaskoczyła go, ale zgodził się i sekundę później, odbijając się od krzesła, skoczyliśmy w dół. Jednak kiedy tak spadaliśmy, uśmiechnąłem się do niego, złapałem za rękę i wzniosłem nas obu w górę. Wtedy powiedziałem:
– Widzisz? Nic nam się nie stało! Mogę cię stąd zabrać, jeśli chcesz, przybyłem po ciebie.
Stało się, w tym momencie mężczyzna zrozumiał, że nie żyje fizycznie. Zamiast spaść unosiliśmy się w powietrzu, było to dla niego dostatecznym dowodem na odrębność tego świata.
– Zabierz mnie, zabierz mnie do mojego ojca!
Zdałem sobie sprawę, że skoro o to prosi, to pewnie jego ojciec również nie żyje. „Umarł pewnie przed jego samobójstwem” – pomyślałem.
Skinieniem głowy przytaknąłem i wyraziłem intencję na podróż do miejsca, gdzie znajduje się jego ojciec.(...)"

sobota, 9 lipca 2016

Czyżby zły byt - istota, a może jakiś własny aspekt lęku?

13 04 2016
Podczas wczorajszego seansu, w trakcie powrotu poczułem dreszcz na całym ciele, zrobiło mi się zimno. Nagle zobaczyłem wykrzywioną twarz przed oczyma. Poczułem lęk, który natychmiast niwelowałem energią CBM, nagromadzoną na początku, w fazie gromadzenia energii. W pewnym momencie zobaczyłem w ciemnym pokoju, w którym się znajdowałem, postać o blado trupiej twarzy. Istota ta miała ciemne, długie włosy i ubrana była w coś białego, ale jakby brudnego... Poczułem lęk. Nagle postać zniknęła by po chwili pojawić się przed samą moją twarzą. Nie potrafiłem już opanować lęku, narastał tak bardzo, że energia CBM zaczęła przekształcać swoją strukturę w coś na kształt wiązki obronnej, odpychającego pola energetycznego...wróciłem. Otworzyłem oczy, pokój był całkowicie ciemny, czułem jak zimne dreszcze przeszywają moje plecy. Odczuwałem ją, była obok, ta dziwna istota... Minęło kilkadziesiąt minut zanim na dobre przestałem ją odczuwać, kiedy fizyczna czasoprzestrzeń zadomowiła moje zmysły...

piątek, 10 czerwca 2016

KONTAKT z zmarłą S.

  Osoba, która chciała kontaktu z bliskim zmarłym zgodziła się na publikację raportu - był to warunek, jednak zastrzegła aby nie ujawniać żadnych danych, dlatego posłużę się totalnym skróceniem imion).

14 02 2016
...widzę jakąś starszą kobietę, czuję, że jest już staruszką.
Jest delikatnie pochylona.
Włosy, jakby spięte, jakby zwinięte, ciemne,siwe.
Jest ubrana w coś długiego, ciemny strój, czarne buty...
Coś we włosach jest.
Ucieszyła się na mój widok, witam się z nią.
-Przybywam na prośbę K.
Ona na to kiwa palcem...mówi: "nieładnie, nieładnie..."
Pytam co to za miejsce.
ona kiwa głową i podnosi ramiona w takiej jakby niewiedzy.
Ma coś w dłoni, daje to do ust i gryzie, jakby sprawdzała wartość tej rzeczy, jakby był to cenny kruszec. Uśmiecha się przy tym.
- Jak to się stało, że się tu znalazłaś?
Widzę obraz: leży ona w łóżku, jej oczy ledwo się już otwierają, jest przykryta kołdrą lub kocem. Widzę ludzi dookoła tego łóżka, ludzi którzy byli kiedy to wszystko się działo przy niej. Ona jest już zmęczona, schorowana.
Widzę jej uśmiech kiedy była już po drugiej stronie, cieszyła się z tego faktu, czuła więcej energii, jakby "życia" w sobie.
Pojawiają mi się zęby, jakby coś z nimi było inaczej, coś specyficznego z zębami.
Pytam o jakąś historię z jej życia:
widzę jak stoi, siedzi, śmieje się, przy niej jest młodsza kobieta, dużo młodsza, to wnuczka, uderzają szklankami, bądź kieliszkami o siebie,jakby coś piły razem. śmieją się razem, radość i śmiech, swoboda, jakby to je łączyło.
Widzę teraz jak S. podnosi palec na kogoś, mówi coś do tej osoby, karci, dawała nauczkę, pretensje, problem. Ta osoba na którą podniesiony jest palec, ona jakby nie robiła czegoś dokładnie, nie starała się, dlatego to skarcenie.
Widzę teraz S. w jakimś fotelu, siedzi sobie spokojnie i robi coś, jakby coś w rodzaju robótek ręcznych.
Teraz widzę jak przełącza kanały w telewizji ale wyraźnie ma z tym jakiś problem, nie jest w tym dobra.
- K. pyta cię o monety, co się z nimi stało?
Widzę jak S. ogląda je, troszczyła się o nie, cieszy się przy tym. Były dla niej czymś ważnym. Widzę jak je skrupulatnie chowa. Coś pod kluczem, jakby jakaś szafka na zamek. Jakiś mebel, lub szuflada. Monety były dla niej ważne.
- Co się stało S. z nimi?
- Ona je wzięła, ona je wzięła i przehandlowała. Zabrała wszystko co tylko było do zabrania.
- Kto , kto zabrał?
- Ona! Pojawia się obraz kobiety o dłuższych, jasnych włosach, w średnim wieku.
- Czy K. miała z tym coś wspólnego?
- Nie.
Widzę obraz K., ma problem, jest obarczana winą...ale widzę jakąś kobietę, ona cieszy się, śmieje w duchu z tego, to ona zabrała monety.
Widzę łoże na którym leżały S., ta kobieta zabrała monety kiedy wszyscy czuwali nad S.. Ma jakby jasne włosy, miała sukienkę za kolana, jej twarz była delikatnie zaokrąglona.
-Czy chciałabyś przekazać coś K.?
-Nie martw się moje dziecko, oni i tak o tym zapomną. Ważne, że ty tego nie zrobiłaś, ty o tym wiesz i ja o tym wiem. Więc nie przejmuj się i idź dalej swoją drogą.
- Czy mogłabyś przekazać coś K. co mogłoby pomóc jej w jej życiu?
- Nie przejmuj się tym co ludzie mówią, oni i tak się mylą. Więcej się uśmiechaj, sprawiaj wrażenie miłej i zabawnej. (pojawia się obraz K. jak się zastanawia, jak coś pisze, patrzy gdzieś w dal, jakby była taką duszą romantyczną). Otwieraj się na świat! Otwieraj okno i śmiej się do ludzi! Spoglądaj w słońce, niech rozświetla twoją twarz! Tańcz!
Widzę jak K. tańczy z jakimś facetem, S. się uśmiecha, chce żeby tak było.
Widzę jakieś małe dziecko i płacz...płacz lub rozpacz K. Małe dziecko jest przed nią, jest jakby w drodze, na drodze życia. Będzie miała chwile słabości, smutku...
- S. czy chciałabyś przekazać coś dla swojej rodziny?
Widzę rodzinę K. siedzącą przy stole, S. jakby chce powiedzieć żeby dobrze ją wspominano, z uśmiechem.
Zwracam się do przewodnika:
- Czy ona potrzebuje odzyskania?
- Nie, jest we właściwym dla siebie miejscu, we właściwych rękach.
Teraz spoglądam z dalsza, widzę świetliste istoty które są ponad S., obserwują ją i emanują Miłością.
S. jest szczęśliwa, widzę ją teraz jakby odmłodzoną, w lekkim ubraniu, w ogrodzie, przycina jakieś kwiaty, widzę pszczoły. Te istoty uśmiechają się obserwują jak S. cieszy się wszystkim i pracuje w tym ogrodzie. Jest tu naprawdę szczęśliwa.
Przewodnik mówi: - Ona jest we właściwym miejscu dla siebie, które jest jej teraz potrzebne.
S.: - K. nie zapomnij o tym co jest teraz dla ciebie najważniejsze... Będziesz woziła to dziecko i zabierała ze sobą bo ono będzie cierpieć bez ciebie...zabierz je stamtąd! ( widzę obraz K. z jakimś dzieckiem na ręku, pokazuje mu coś na niebie, jakiegoś ptaka). K. musi to dziecko kochać, zabierać, być z nim.
Żegnam się z nią...wracam....

piątek, 27 maja 2016

Byłem, jestem, będę - wszystko naraz!

15 02 2016
Dzisiejszej nocy dano mi zrozumieć wielotorowość istnienia, tego indywidualnego jako pojedyncza dusza oraz jako zbiorowość wszystkich wcieleń w całej wędrówce.
Zawsze zastanawiałem się nad tym jak to jest, że każde wcielenie istnieje nadal jako odrębna istota naszego JA-TAM, ale jednocześnie wciela się ponownie w jakiś żyjący fizycznie organizm będąc znów odrębną istotą. A więc mamy już w tym wypadku dwie odrębne a jednocześnie wspólne, tożsame z jednym istoty. Zrozumiałem dzisiejszej nocy, kiedy mogłem zaobserwować siebie po fizycznej śmierci, ale jednocześnie obserwatora mającego wpływ na zaistniałe, kolejne fizyczne życie jakim miałbym być. Obserwacja następowała poprzez niesamowity ekran, obraz tak żywy jak wszystko co dookoła. Wpływ na to odrębne istnienie następował poprzez uczucia i emocje, poprzez intuicję...
Zrozumiałem czym jest jedność każdej osobnej istoty duchowej w gronie jednego JA-TAM. ...czy oprócz tego coś się zmieniło? Życie płynie dalej, a przed nami trwa nieskończona wieczność.

niedziela, 22 maja 2016

Kontakt ze zmarłą Żyweną

10 02 2016
...dostrzegam kobietę...
ciemny kolor włosów, włosy dłuższe..stoi, jakby zbierała coś z ziemi i wkładała to do ust..drapie się po głowie...
Widzę jakby była ubrana w coś z długimi rękawami bluzkę lub sweter, coś luźnego...
Jej włosy, włosy, ciemny kolor, chyba proste...
Twarz, czuję coś ciemnego...ciemne brwi? Grube i gęste brwi.
Ona odwraca się, nasłuchuje, szuka.
- Czy to ty Żywena?
- Tak...to ja - odpowiada cienki kobiecy głos.
- Co tu robisz Żywena?
- Szukam, szukam dobra, szczęścia...odpowiednika prawdy...chciałabym dotrzeć do nieba, ale nie potrafię znaleźć drogi.. Niebo jest tam gdzie światło, prawda? - odpowiada
Czuję jakby miała ona miała delikatne rysy twarzy. Delikatne, proste rysy ładnej dziewczyny. Delikatny uśmiech.
Widzę uśmiech ale i rozpacz, łzy.
Przedstawiam się, ona cieszy się, ale bez jakiejś wielkie emanacji radości.
Jak to się stało, że się tu znalazłaś? - pytam.
Czuję brak tchu, brak oddechu. widzę jakby branie czegoś do ust, wkładanie czegoś.. Mówi, że to ją bolało, że śmierć trwała krótko, ale bolała.
Widzę ją jak rzuca jakąś kulą, coś w stylu kręgli? To jakiś obraz, jakby wspomnienie. Widzę jak siedzi i pije coś z lampki, z dużego kieliszka, jest tam też jakaś inna kobieta, starsza, widzę jak Żywena raczej słucha niż mówi, ale to może być tylko taki moment. Widzę delikatne usta Żyweny.
Kolejny obraz, wspomnienie, widzę ją w jakimś wianku, wieńcu na głowie, są tam różne kolory w tym wieńcu, być może chodzi o pełnię życia, jej pełnię życia. Ona rzuca coś do tyłu, za siebie, widzę, czuje szczęście w tamtym momencie, bardzo duże szczęście, podkreślone Łzami. Widzę też tam jakąś starszą kobietę, która cieszy się jej szczęściem, jest też szczęśliwa. Ta starsza kobieta ma zdecydowanie krótsze włosy od Żyweny.
Kolejny obraz, widzę Żywenę jak kręci czymś na palcu, to może być jakiś pierścionek, ozdoba, kiedy to robi jest zamyślona, myśli nad czymś, być może to jakaś obawa lub niepewność.
Widzę, że ta scena z rzuceniem czegoś do tyłu była dla niej czymś naprawdę radosnym, szczęśliwym.
Widzę jak Żywena wydłubuje coś, wydrapuje coś z oka.
Widzę jak robiła coś ona w dłoniach, jakby na drutach lub szydełkiem. Coś z szyciem? Widzę też ją jak czyta książkę, czyta coś z zainteresowaniem, bawi się wtedy włosami.
- Mamo proszę cię, wyjdź i powiedz im aby tego nie robili, aby zostawili mnie w spokoju! Jestem taka samotna... - po chwili dodaje - proszę powiedz im!
Widzę jakieś lęki, jakieś straszne rzeczy dookoła Żyweny, lub w niej, coś ją dręczy, jakieś straszne emocje i uczucia. Słyszę jakieś odgłosy. To wszystko powoduje jej strach. Strach powoduje, że ona myśli, że jest to sprawka jakiegoś diabła.
Tworzę jasność dookoła niej, rozświetlam przestrzeń.
Widzę jej włosy spięte, w jakiś sposób złapane z tyłu.
Czuję jakby miała ona ładne dłonie.
Przewodnik mówi mi, że jest ona w trudnym położeniu, że nie potrafi ona pogodzić się do końca z tym, że nie żyje fizycznie. Mówi on też, że ona ciągle poszukuje czegoś co mogłoby ją naprowadzić na coś większego, lecz ona nie wie jak tego szukać. Stwierdza on, że możemy jej pomóc.
Żywena daje mi coś w rodzaju pozytywki, czegoś co można nakręcić, czegoś co daje jakiś dźwięk, kręci się. Wskazuje ona też jakieś okno, za oknem widzę ulicę, ludzi, ktoś z tych ludzi patrzy w górę, w okno. Na ulicy życie płynie dalej. Widzę też tam jakiś samochód, zaparkowany, widzę go z tego okna. Ludzie chodzą ciągle po tej ulicy, chodniku.
Widzę teraz jakiegoś mężczyznę, ubranego dobrze, elegancko. Jest on krótko ścięty. Możliwe, że ma on jakieś oznaki łysienia, lub zakola. On siedzi i uśmiecha się.
- Mamo nie przejmuj się, oni wrócą. Będziesz miała z nich pożytek, będziesz miała z nimi dobrze. Nie przejmuj się tym co było, i tak wrócą... Nie martw się o jego...klucze?( tu coś z dziwnym zakończeniem, niezrozumiałym dla mnie). On i tak powie ci wszystko w odpowiednim czasie.
Żywena przystawia palec do buzi, jakby chciała pokazać ciiiicho... jakaś tajemnica.
Daje plik pieniędzy. Jakieś pieniądze. Pieniądze w jakimś meblu, schowane gdzieś pieniądze lub coś wartościowego...
Widzę obraz kobiety która idzie z małą dziewczynką, ta dziewczynka wskazuje jakieś miejsce, sklep, po chwili dziewczynka idzie liżąc loda, lub coś słodkiego...to matka i córka.
- Kocham cię mamo i przepraszam, przepraszam ( za jakieś słowa, tak odczuwam, lub jakby za to że nie mówiła tego często, że kocha). Pamiętaj, miłość jest najważniejsza. Tego mi brakowało aby tobie o tym powiedzieć...kochaj innych tak jakby byli tobą. - mówi Żywena.
Przewodnik wręcza mi długi przedmiot, w kształcie wskazówki, strzały, podłużny, cienki przedmiot.
- Żywena, oto światło! - mówię i wskazuję biały, nieoślepiający błysk światła przed nami - idź do niego, wejdź, do nowego świata.
W świetle dostrzegam przewodnika, on macha rękoma. Zywena jest podekscytowana, żegna się, idzie z uśmiechem, wchodzi do światła. Widzę jak znikają, suną do góry w białym świetle, w tunelu, razem z przewodnikiem...
Po chili dostaję sygnał - ona jest teraz we właściwym miejscu.
Mam chwilę, przyglądam się miejscu, w którym ona była przed momentem - jest takie smutne, samotne, puste. Pojawia mi się jakiś sznur.
Widzę zmartwioną Teresę, widzę jej łzy kiedy to stało się z Żyweną. Widzę obraz, to jakby rodzaj pożegnania, w bólu i cierpieniu córki. Pożegnania, które jakby było za późno. Jakby tej córki już wtedy nie było...
Widzę znów coś co się nakręca... widzę też jakiś film, z Żyweną, to ważna rzecz, ten film. Ona jest w tym filmie radosna. Ona w nim jest. Ona się tam uśmiecha. Chce by ją tak pamiętano.

piątek, 13 maja 2016

Kontakt z czyimś JA-TAM

ZA ZGODĄ I CHĘCIĄ PUBLIKACJI ZAINTERESOWANEJ OSOBY PRZEKAZUJĘ WAM OBRAZ SEANSU KONTAKTOWEGO Z JA-TAM JOLANTY:

22 03 2016
sunę za przewodnikiem...sunę przez światło, przez warstwy ciemne i jasne...warstwę hałasu...warstwę ciszy...warstwę harmonijnej energii.
Docieram do celu..przede mną stoi jasna poświata światła, kuli światła, która jest jakby w tle, przed nią stoi istota ze światła, wielkości mojej osoby.
- Witaj - mówię
- WITAJ RAFALE, CIESZYMY SIĘ, ŻE CIĘ WIDZIMY.
- Czy jesteście Ja-Tam Jolanty?
- TAK, NATURALNIE. TO JEJ JA.
- Przyszedłem tu aby zapytać o to co jest w tym fizycznym życiu celem Jolanty
- JAK W WSZYSTKIM CELEM JEJ JEST WZRASTAĆ I ROSNĄĆ. POBIERAĆ WIEDZĘ A DZIĘKI NIEJ ROSNĄĆ W SIŁĘ. DĄŻYĆ DO DOSKONALENIE SIEBIE SAMEJ POPRZEZ WNIKLIWE BADANIE OTACZAJĄCEGO JĄ ŚWIATA. BADANIE ŻE WSZYSTKO JEST ZE SOBĄ POŁĄCZONE, I ZROZUMIENIE FAKTU, ŻE JEST TYLKO DROBINKĄ W TYM WSZYSTKIM CO JEST STWORZONE.
- Jaki jest cel, że jest ona w tym fizycznym życiu, jaki cel ona sama sobie postanowiła przed narodzeniem?
- W TYM OBECNYM ŻYCIU MA ONA ZA ZADANIE DOKONAĆ CZEGOŚ WIELKIEGO W OBRĘBIE JEJ SAMEJ I W OBRĘBIE JEJ BLISKICH, RODZINY, ZNAJOMYCH, PRZYJACIÓŁ. OKAZAĆ WIELKIE SERCE INNYM W ZAMIAN NIE OCZEKUJĄC NICZEGO. O TYLEŻ JEST CIĘŻKIE TO ZADANIE, ŻE DOŚWIADCZA ONA PROBLEMÓW NATURY EGZYSTENCJALNEJ, KTÓRE UNIEMOŻLIWIAJĄ JEJ WŁAŚCIWE ROZPOZNANIE FAKTÓW, KTÓRE MAJĄ WPŁYW NA JEJ UCZUCIA. DOŚWIADCZENIE ZŁEGO JEST TAK SAMO DOBRYM JAK DOŚWIADCZENIE DOBREGO. MUSI ONA WYPOŚRODKOWAĆ MAŁE CELE SWOJEGO ŻYCIA ABY ODNALEŹĆ TEN JEDEN WIELKI CEL. ...ODNAJDZIE GO, JESTEŚMY TEGO PEWNI.
Widzę obraz jak za Jolantą ciągle chodzi coś, coś za nią podąża, jest blisko, to ten CEL, on jest obok niej.
- CZUJE ONA PODŚWIADOMIE ŻE JEST LEPSZA NIŻ JEJ SIĘ WYDAJE - TO MY WSKAZUJEMY JEJ W TEN SPOSÓB DROGĘ. JEST ONA DROGĄ DLA SAMEJ SIEBIE, A SENSEM JEST DOŚWIADCZENIE TEJ DROGI.
- W jaki sposób Jolanta może przyśpieszyć odnalezienie tej drogi i postępowanie zgodnie z wytycznymi tej drogi?
Pojawia się obraz: widzę siedzącą Jolantę, pisze coś, spogląda w górę, dookoła niej rodzą się i umierają sytuacje, w miarę ile tych sytuacji jest widzę na jej twarzy uśmiech. Odczuwam dystans do tego co dookoła, do tych sytuacji, te sytuacje, wydarzenia są dla niej jak film na ekranie telewizora, ona jest w nich, ale one na nią nie wpływają. Potrafi ona patrzeć na nie z uśmiechem nie przyjmując wydzielanej przez nie energii, która mogła by czasem zaburzyć ten spokój, jej spokój....
Następuje pewna wymiana energii z świetlistą postacią a mną.
- Drogie Ja Jolanty, ile żyć przeszła już Jolanta?
- JEST ICH SETKI A NAWET TYSIĄCE.
- A jako człowiek?
Pojawia się liczba ponad 900...
- Aż tak dużo?
- TAK, CZASEM POTRZEBA ICH NAPRAWDĘ WIELE. JEJ STOPIEŃ EDUKACJI JEST NAPRAWDĘ POSUNIĘTY W ROZWOJU. NIE POWINNA MIEĆ ONA PROBLEMU Z ODNALEZIENIEM SIEBIE W OBECNYM ŻYCIU I SKIEROWANIEM TEJ WIEDZY NA ODPOWIEDNIE TORY POSTRZEGANIA --ROZUMIENIA -- SMAKOWANIA -- ODZYSKIWANIA -- PRZEJMOWANIA KONTROLI NAD SWOIM ŻYCIEM.
Pojawia się obraz: widzę Jolantę, prowadzi ona coś wielkiego, coś jak pociąg, lokomotywa w tunelu. Jest ona uśmiechnięta, steruje tym pociągiem, a tunel jest wszelakim możliwym wymieszaniem kolrów i świateł. Ona tym pociągiem przepływa przez te różnobarwne kolory, wchodzi płynnie przez nie, przepływa przez nie. Te kolory to wydarzenia, sytuacje, życiowe zdarzenia, ona przez nie przechodzi gładko, ocierając się czasem ale jej uśmiech nie schodzi z twarzy. Kiedy widzi coś niebezpiecznego widzę jak hamuje, jak zasłania twarz. Czasem traci kontrolę nad pociągiem, zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństw, ale ważne jest aby była właśnie takim motorniczym swojego życia, który nie martwi się co jest za tymi nacierającymi zewsząd kolorami sytuacji i wydarzeń życia.
Przesyłam miłość Ja-Tam Jolanty, zostaje to odwzajemnione cudownym przyjemnym uczuciem błogostanu. Czuję spokój...
- Powiedz mi, jakie było ostatnie wcielenie J.?
WIdzę jakiegoś mężczyznę, on pracuje, jest prostolinijny, ma takie cechy. Dostaje on jakieś pieniądze za swoją pracę. Pali papierosa. Jest takim typowym prostym człowiekiem wykonującym jakąś pracę, zawód, to praca fizyczna, brudna, widzę jak ciężko pracuje. Jest on taki odsunięty od reszty tych którzy pracują tam gdzie on, nie jest taki jak oni. Jest poza tą grupą, poza tym światem w fabryce (miejscu gdzie pracuje). Czasem śmieje się z czegoś co mówią inni, ale nie angażuje się tak, stroni od nich, ma swój świat. Jest spokojny. Widzę jak wchodzi do domu, jak uśmiechnięta żona czeka na niego, jak dzieci, oni wszyscy czekają na niego, on daje żonie coś, pieniądze. Wszyscy czekają, siedzą przy stole, jakby oczekiwali na jedzenie. On uśmiecha się, daje wszystko co zarobił, nie ważne dla niego że nic mu już nie zostało, on uśmiecha się, cieszy się, że daje im wszystko, ważne jest dla niego to żeby rodzina była syta, żeby nie cierpieli z głodu. Oni wszyscy są szczęśliwi. Widze dzieci, dwójkę dzieci, na pewno jedno jest dziewczynką. Widzę jak ten mężczyzna przegląda coś, ogląda jakieś zdjęcia, jakby miał jakieś marzenia, ale rodzina jest dla niego najważniejsza...
- Proszę powiedz mi, jakie będzie kolejne wcielenie Jolanty?
Widzę jakiegoś mężczyznę, on prowadzi jakiś pojazd, to latający pojazd. Jest on czymś w rodzaju pilota. Ten pojazd jest chyba wojskowy, on wiruje, lata, strzela. Widze też trafione inne jednostki przez ten pojazd, w środku nich zabici, on zabija innych tym pojazdem. On jest chyba bardzo dobrym pilotem, jest dobry w tym co robi. Widzę go teraz w jakiejś kantynie, klubie, stoi oparty o bar w stroju pilota, obserwuje przechodzące kobiety, podobają mu się. Jest pewny siebie, zna swoją wartość. Lubi kobiety, podrywa je. Widzę jak gra on w jakąś gre w tym klubie, jakby bilard.. Te czasy, kiedy to się dzieje, to jakby lata 40-50...
- Powiedz, ile jeszcze żyć zostało Jolancie zanim powróci do Ciebie?
Pojawia się liczba ...142...około 140...
-JOLANTA IDZIE DOBRYM TOREM, ALE ZBYT CZĘSTO ZAPOMINA O TYM CO JEST TAK NAPRAWDĘ WAŻNE NA TEJ PLANECIE, W TYM BYCIU ISTOTĄ LUDZKĄ. ZAPOMINA, ŻE UCZUCIA SĄ TYLKO NOŚNIKIEM, NIE SĄ SPOSOBEM WYRAŻANIA SIEBIE CAŁEGO. POWINNA UŻYWAĆ UCZUĆ ABY JAK NAJMNIEJ POWODOWAĆ W SOBIE ZŁOŚĆ, ŻAL, SMUTEK... POWINNA UCZUCIA DOBIERAĆ TAK, ABY WZNOSIĆ SIĘ NA WYŻSZE POZIOMY ZROZUMIENIA I DOBROCI WOBEC INNYCH.
- Jaka jest J. teraz, w tym życiu?
Odczuwam jakby prace, coś co robi zbyt dużo, pracuje? - NIE POWINNA SIĘ TAK BARDZO PRZEJMOWAĆ TYM CZEGO DOŚWIADCZA WOKOŁO.
Widzę jak często wraca do przeszłości - TO DOBRZE, ALE NIE POWINNA W NIEJ TKWIĆ, POWINNA IŚĆ NAPRZÓD. POWINNA W SOBIE ROZBUDZIĆ CIEKAWOŚĆ ŻYCIA. POMOŻE SOBIE KIEDY PRZESTANIE MYŚLEĆ TYLE O PRZESZŁOŚCI.
- JOLANTO, JOLANTO, CZEKAMY CIEBIE, BĄDŹ ZDRÓW...OCZEKUJEMY TWEGO PRZYBYCIA OD BARDZO DAWNA, JEDNAK NIE STANIE SIĘ TO TAK SZYBKO. NAJPIERW MUSISZ ZROZUMIEĆ CZYM TAK NAPRAWDĘ JESTEŚ. PRZEŻYJ TO ŻYCIE TAK JAK POTRAFISZ NAJLEPIEJ, NIE POZOSTAWIAJĄC ZA SOBĄ WSPOMNIEŃ GDYŻ ONE UTRUDNIAJĄ OBRANIE NOWEJ DROGI, NOWEJ ŚCIEŻKI. ...DOŚWIADCZYSZ JESZCZE WIELE, ALE TWÓJ TRUD BĘDZIE WYNAGRODZONY, W KOLEJNYM I W KOLEJNYM ŻYCIU... BĘDZIEMY NA CIEBIE CZEKAĆ, JESZCZE NIE WSZYSTKO ZOSTAŁO ZAŁATWIONE... ...OCZEKUJ NASZEGO POSŁANNICTWA... BĄDŹ CIERPLIWA W TYM CO ROBISZ. WSZYSTKO CZEGO DOŚWIADCZASZ JEST NIEZMIERNIE WAŻNE W PROCESIE DOSKONALENIA NAS WSZYSTKICH, NAS CAŁYCH. BĘDZIEMY CIĘ WSPIERAĆ. ZROZUM, ŻE JESTEŚMY...ŻE OCZEKUJEMY TWEGO POWROTU... KOCHAMY CIĘ JOLANTO, NIE ZAPOMINAJ O TYM, I ZAWSZE BYLIŚMY Z TOBĄ ODKĄD TYLKO SIĘGASZ PAMIĘCIĄ...
Żegnam się z JA J. Oni uśmiechają się i odchodzą...
Ta kula nie była taka wielką, nie była tak majestatyczna jak spotykane wcześniej JA-TAM..
Mój przewodnik mówi:
- Tak, ona musi się jeszcze wiele nauczyć nim spotka dobro w swoim sercu. Musi jeszcze doświadczyć wiele złego, jak wy to mówicie, aby osiągnąć stopień dobroci jaki jest oczekiwany. Ale niech się niemartwi, to wszystko przyjdzie i przejdzie ani się nie obejrzy. Wszystko zostało zaplanowane z góry, ona jest tylko wykonawcą od dawna zaplanowanej drogi.
Dziękuje przewodnikowi...wracamy...mijam te obszary co poprzednio....

Kontakt z zmarłą Haliną P.

15 01 2016
Widzę kobietę, z dłuższymi włosami.
Jest w jakimś długim ubraniu, halce?, coś poza kolana z długimi rękawami, jakby sukienka ale podobna do szaty.
Ta osoba, ta kobieta, ma rozwiane włosy wiatrem, stoi jak ktoś kto prowadzi, jak ktoś kto przewodzi.
Stoi na jakimś skalnym cyplu, ponad drogą. Wskazuje ręką coś w oddali.
Czuję, że jest ona na zupełnie innym poziomie niż dotychczasowi zmarli, których odwiedzałem.
Wita się ze mną pełna dostojności i spokoju, ale i radości. Jej energia jest wielka, jest pełna zrozumienia, jest ciekawa..
Mówi, że nie nazywa się już Halina. Że było to jedno z jej wcieleń, jeden z epizodów jej istnienia.
Mój przewodnik uśmiecha się, przekazuje mi myśli, że to co się dzieje jest czymś nowym dla mnie samego.
- Jestem tu z polecenia Marty.
Ona cieszy się, pamięta.
- To było bardzo ciekawe doświadczenie. Miło je wspominam.
Pokazuje jak coś picie, jakby piła coś z kubka. Coś związanego z piciem.
- Jakie jest teraz twoje imię?
- Simuziii, to moje imię.
Przyglądam się jej, ma ciemne, pofalowane, nie proste włosy, rozwiane wiatrem.
Ubrana w długą jakby pidżamę, jakby halkę, ale z grubszej tkaniny. Z falbankami albo ozdobami na rękawach, na końcach.
- Co wiązało cię z Martą?
Czuję uczucia związane z pomocą, z wspieraniem drugiej osoby,okazywaniem ciepła i radości.
- Pomagałam jej zmierzyć się z rzeczywistością - dodaje.
- Pokaż mi jakieś wspomnienie z życia fizycznego, które będzie pamiętała również Marta
Widzę obraz- widzę dwie stojące osoby, kobiety, jedna młodsza, druga starsza. Stoją oparte o jakieś meble, bądź blat. Trzymają coś w rękach, to kubki, piją coś. Rozmawiają. To pomieszczenie jest wąskie, przypomina mi kuchnie?
Wygląda jakby ta młodsza z czegoś się zwierzała starszej. Starsza natomiast ze zrozumieniem słuchała, poklepywała jakby słowem bądź nawet fizycznie. Zrozumienie ze strony starszej kobiety było czymś w rodzaju akceptacji. Że nie musi się martwić, że ktoś jest, ktoś rozumie, że jest jakby jakiś sojusznik, ktoś kto wspiera. Że jest ktoś kto przyjmuje drugiego człowieka.
Stoją w tym pomieszczeniu popijając coś. Ta starsza jest niezwykle serdeczną osobą. Wydaje mi się, że jej nos jest jakiś charakterystyczny, jakby był długi i prosty.
- Co to za miejsce?- pytam Simiziii
- To miejsce jest określeniem rzeczy, które spotykają innych. Może być ono również "rajem" dla tych którzy tu trafiają.
- Kim ty tu jesteś, czym się tu zajmujesz?
- Wskazuję drogę tym którzy jej nie znają, o tam - pokazuje mi w oddali mały, punkcik, światło, wir, który jest jakby zasysającym wirem jasności - to światło wskazuję innym, oni idąc w jego stronę są jakby zasysani.
- Dokąd prowadzi to światło? - pytam.
- To już jest inna rola, należy do tych którzy prowadzą przez światło. Ja tylko wskazuje im to światło, tym którzy chcą je zobaczyć, iść dalej. Idą oni do miejsc właściwych sobie.
- Kim była dla ciebie Marta?
- Była dobrą, ciepłom młodą osobą, pragnącą akceptacji i zrozumienia. Chciała wsparcia, które jej dawałam.
- Czy Marta jest na właściwej drodze?
- Tego nie wiem. Musiałbyś zapytać Marty, ona dobrze o tym wie, co jest słuszne w jej życiu.
- Czy chciałabyś coś przekazać Marcie, powiedzieć jej coś odnośnie jej teraźniejszego życia?
- NIE BÓJ SIĘ IŚĆ PRZEZ BÓL I KRZYWDĘ, KTÓREJ JESZCZE DOŚWIADCZYSZ. ALE BĘDZIE TO KRZYWDA OGÓLNA, DOTYCZYĆ BĘDZIE KAŻDEGO. NIE BÓJ SIĘ JEJ I IDŹ. PŁACZ WTEDY KIEDY MASZ NA TO OCHOTĘ, ALE STARAJ SIĘ NIE POKAZYWAĆ SWOICH ŁEZ INNYM, BĘDĄ ONI ŚMIAĆ SIĘ I DRWIĆ. LECZ TY IDZIESZ, PÓJDZIESZ... NIE MA CZEGOŚ CO MOGŁOBY CIĘ ZATRZYMAĆ, A JEDYNA DROGĄ KTÓRĄ CHCESZ IŚĆ JEST TĄ KTÓRĄ WŁAŚNIE POSTĘPUJESZ.... NIE BÓJ SIĘ GO ( mówi o jakimś mężczyźnie), ON DA CI CZASEM OTUCHY, WSKAŻE CZASEM KIERUNEK, MIMO SWOICH WAD JEST ON DOBRYM CZŁOWIEKIEM, NALEŻY MU SIĘ SZACUNEK. NIE BÓJ SIĘ GO. BĄDŹ MU WIERNA A BĘDZIESZ BEZPIECZNA. IDŹ, IDŹ PRZED SIEBIE I WALCZ O KAŻDE JUTRO KTÓRE STOI PRZED TOBĄ.
- Powiedz mi jak to się stało, że umarłaś wtedy, w tamtym życiu?
Pojawia się obraz - kobieta łapiąca się dwoma rękami za klatkę piersiową, za serce. Wyciąga ręce do góry w przód a z serca płynie energia. Oddała serce śmieci.
Widzę obrazek z papieżem, z J.P II, jakby był on ważny dla niej, jakby ona oddała to serce jemu, jego słowom, miłości, przesłaniu.
Zamykam się, po chwili otwieram i znów spoglądam na to miejsce. Stojąca kobieta na skale, wskazuje nadal światło w oddali. Dostrzegam na jej stopach jakby jakieś baletki, trzewiczki, w ciemnych, chyba czerwonawym kolorze. Ona jest jak posąg, powagi i spokoju, ale i miłości.
Teraz widzę też w dole ludzi, idą, wędrują, spoglądając w górę, na kobietę, robi na nich wrażenie, a oni idą w kierunku, który ona pokazuje. Przechodą pod skałą na której ona stoi.
Jej rolą jest wskazywanie światła innym, wielka i szlachetna rola...
Ona mówi jeszcze - KOCHAJ Z CAŁYCH SIŁ, I NIE SMUĆ SIĘ TAK...
- Czy jesteś przy Marcie?
- NIE, NIE JESTEM PRZY NIEJ, PRZY NIEJ SĄ INNE ISTOTY, KTÓRE JEJ POMAGAJĄ.
Daje mi na koniec przedmiot - to świeca, ogień, światło, ręce przy ogniu, dłonie ogrzewanie ogniem, świeca, świeca nie nowa, która już była rozpalana, widzę wosk na jej obrzeżach. Ogień, świeca, Halina. Halina jest światłem, żółtym...
Przewodnik wskazuje że nie jest tutaj potrzebne jakiekolwiek ODZYSKANIE.
- Czym jest teraz ONA?- pytam przewodnika
- Jest dobrym pomocnikiem, pracuje na rzecz innych. Robi to co uważa za słuszne i co wszyscy uważamy za słuszne.
Przewodnik wręcza mi przedmiot - to coś do pisania, chyba długopis, lub pióro w ciemnym kolorze...jest całe obudowane, metalowe, pisze na niebiesko...pisze słowo...PARKA...PRAWO.... Nie wiem co to może oznaczać.
Dziękuję i przesyłam energię miłości kobiecie, ona odwzajemnia to energią miłości, żółtym światłem, które mnie otula...

niedziela, 8 maja 2016

Kontakt z zmarłym Michałem

20 02 2016
...widzę chłopaka...młodego mężczyznę...chłopaka
...spogląda na zegarek...widzę jak podjeżdża coś, jakiś środek komunikacji, chyba miejskiej?, on wsiada do środka..wchodzę za nim..
On siada i wyciąga jakąś gazetę, coś do przeglądania, oglądania...dosiadam się.
Spoglądam na gazetkę w jego ręku, on ją ogląda...czuję jakby były to jakieś newsy, jakby coś z komputerowych spraw...lub/i sportowych...
Ubrany jest w jakąś ciemną kurtkę...jakby z jakimś pasem na dole?
Włosy, raczej ciemne włosy... odczuwam go jako młodą osobę...

Zerkam na przewodnika, który potwierdza swoim spojrzeniem, że jest to właściwa osoba...
Znów zerkam na jego ubiór, jest taki albo jesienny albo wiosenny..jakby już było trochę chłodniej na dworze. Ma też jeansy i buty, coś w rodzaju skórzanych, jasnych butów, brązowych jasnych?
Jego włosy...są krótke, ale widzę je raz jako bardzo krótkie, niemal do skóry, raz jako dłuższe, nie bardzo długie, ale takie do zaczesania...

Mówi, że jedzie do domu.
- WRACAM BO JUŻ PÓŹNO - dodaje.
Mówi też, że otrzymał wiadomość, że się z nim skontaktuje...uśmiecha się.
Pokazuje mi dłonią coś przed sobą, jakby kierunek jazdy.

Teraz widzę go jak stoi gdzieś, stoi i czeka na coś, jakby na ulicy. Zerka na zegarek, stoi, czeka. Przejeźdzają jakieś samochody.
Podchodzę:
- Michale, twoja mama bardzo się o ciebie martwi, kazała mi przybyć do ciebie aby zapytać jak się czujesz.
Wygląda jak by czuł się różnie, czasem jest smutny, a czasem spokojny i uśmiechnięty.
Czuję jeszcze coś smutnego związanego z mamą...odczuwam jakiś żal.
- Michale, twoja mama chciała cię przeprosić, bardzo mocno chciała cię przeprosić...
On mocno mnie przytula...dodaje - NAPRAWDĘ?
- WIEM ŻE TO NIE JEST JEJ WINA, ALE CZUŁEM SIĘ TAKI SAMOTNY... KIEDY ZOSTAŁEM Z TYM WSZYSTKIM...POTRZEBOWAŁEM JEJ - mówi.
Widzę go cierpiącego, bardzo cierpiącego. Wtedy kiedy cierpiał potrzebował kogoś, był wtedy samotny, czuł się samotny.

- Powiedz mi jak to się stało, że tu jesteś, że umarłeś?
Odczuwam, że Michał nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, że nie żyje.
Mój przewodnik wskazuje mi teraz coś u góry, pojawia się białe światło. Michał też je zauważa, on jest zdezorientowany, on naprawdę nie wiedział, że nie żyje! To światło jest dla niego szokiem.

Widzę scenę Michała leżącego. Coś, jakieś światło, nagłe uderzenie. To boli, coś bolącego. Michał jednak wstaje, otrzepuje spodnie, idzie...on tego nie przeżył, ale nie zdał sobie z tego sprawy.

Michał wpatruje się w światło nad nami, jednak odczuwam jego strach, on boi się pójść ze mną do światła, odwraca się i zaczyna uciekać. Bardzo szybko przenoszę się przed niego. On wie, że mi nie ucieknie, zatrzymuję go, jest zdezorientowany, boi się mojej osoby. W tej chwili przewodnik pojawia się jako świetlista postać anioła - to uspokaja Michała. Pada on na kolana, rękoma zasłania twarz..płacze.
-BOŻE JA NIE WIEDZIAŁEM! - mówi w rozpaczy.
-Michale - zwracam się do niego - zabierzemy cię do miejsca w którym będzie ci dobrze, będziesz się tam dobrze czuł, zaufaj mi, jestem tu po to aby cię zabrać.
Michał podaje mi rękę, ja podaję swoją przewodnikowi. Zaczynami się unosić..w górę..do światła. Wlatujemy w światło, Michał jest trochę przerażony wysokością. Widzę jego oczy, takie pełne, w lekkim szoku, włosy zaczesane delikatnie na bok. Jego ubranie zmienia się w biel.. lądujemy na łące. Przewodnik wskazuje Michałowi inne postacie, które również są świetliste, ze skrzydłami, są one w postaci aniołów. Michała to przekonuje, jest naprawdę szczęśliwy. Otaczają go, on jest szeroko uśmiechnięty, zdumiony i pełen zachwytu. Czuję jak oni przekazują mu jakąś energię, to energia miłości, widzę jak przez niego przenika. On kładzie się na trawie, rozpościera ręce. Energia powoduje, że jest on pod jej wielkim wpływem.
- Czy chciałbyś przekazać coś swojej mamie?
- O MOJA MAMO, DROGA MAMO..WSZYSTKO ZOSTAŁO PRZEBACZONE...NIE PRZEJMUJ SIĘ...ŻYJ TAK JAK ŻYJESZ I POSTĘPUJ DOBRZE...WKRÓTCE SIĘ ZOBACZYMY, BĘDĘ CZEKAŁ.  ...KOCHAM CIĘ I PRZEPRASZAM ZA TO, ŻE MNIE NIE BYŁO.
Pojawia się obraz: widzę jak jest zamyślony, jak jest nieobecny. widzę też zmartwioną matkę. Jej syn macha ręką, czasem nie dostrzega matki, czasem jakby żył zbyt bardzo tylko własnym życiem, marzeniami, myślami.. Jakby był pogrążony w soich myślach. Widzę też obraz mamy jak pokazuje mu coś w gazecie jakiejś, ona cieszy się, czuję entuzjazm jednak on macha ręką, jakby tego nie chciał, jakby to nie było dla niego ważne, jakby ona mu przeszkadzała.

Michał jest nadal wśród świetlistych istot. One go otoczyły i w końcu zabierają go. Mój przewodnik patrzy, dziękuje mi i mówi:
- Udało się go odzyskać, to dobrze. W tamtym miejscu by tylko twkił i twkił zanim zrozumiałby swoje położenie.

Ta gazeta którą trzymał w tym pojeździe, na ulicy, tam było dużo obrazków.

Widzę jakąś rękę z jakimś pierścieniem. Jakaś bransoletkę.

Widzę jazdę na motorze,na motocyklu?

Zwracam się do przewodnika:
- Czy mogę porozmawiać jeszcze z Michałem?
Przewodnik skinieniem głowy zezwala.
Michał stoi pośrodku w białym świetle, bardzo ucieszony..przytula mnie. Wiem, że w tym miejscu wzniesie się na inne poziomy świadomości, zrozumie więcej, zostanie przygotowany. Świetliste istoty wskazują mi dłońmi znak ok (wyciągnięty do góry kciuk).
- Michale...
- TY TO ZROBIŁEŚ, TY WYCIĄGNĄŁEŚ MNIE DO GÓRY. DZIĘKUJĘ CI - odpowiada.

Pojawia się znów jakaś scena: widzę go takiego wyobcowanego, takiego z boku, jakby miał jakieś swoje sprawy, jakby uważał, że coś go nie dotyczy? Czuję też w domu, w tej scenie jakąś energię, która albo mu przeszkadzała, albo jej nie lubił...ta energia jest jakby męska, jakby powodowały ją jakieś kłótnie? Mężczyzny i kobiety?
Kolejna scena: widzę go jak siedzi przy jakimś biurku, stoliku, widzę lampkę, on coś czyta, zagłębia się w czymś..on w to ucieka, w te marzenia, w te myśli..ucieka od tej rzeczywistości.

Michał mówi: - WSZYSTKO JEST ZNAKIEM.
Wskazuje mi obraz jak mama leje mu coś do szklanki, coś do picia, mama bardzo się cieszy przy tym, albo jest w dobrym nastroju. On dziękuje, jest w jakiś sposób wdzięczny za to, on trochę się cieszy, że mama mu trochę jakby usługiwała, służyła, dawał różne rzeczy. On lubił to...ale jakbym czuł, że on nie do końca to doceniał.
Widzę też jak przytula mamę, jak całuje ją w bok, w policzek...

On się czegoś bał, on się czegoś bał..(nie wiem czy to nie miało związku z jakimś mężczyzną).

Daje mi jakiś przedmiot: to coś w rodzaju samochodzika, coś co jeździ samo, ma jakiś napęd.

Michał przekazuje mamie: - NIECH SIĘ JUŻ TAK NIE MARTWI, WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE. NIECH OCZEKUJE TEGO CO NADJEDZIE, TEGO NOWEGO. A BĘDZIE TO JUŻ WKRÓTCE.
-Co to będzie Michale?
- TO PRZYJDZIE SAMO, ONA ZOBACZY.
Widzę coś...jakby jakąś siłę...to przyjdzie...(dziwne)..to coś dużego.

Znów mi coś daje: to coś okrągłego, jak jakiś wisiorek w kształcie słońca. To coś promienieje, jest chyba z jakimś kamieniem, jakimś kryształem. -TO JEJ POMOŻE - mówi przy tym.

Żegnam się z nim... Istoty, które go zabierają też się żegnają. Wiem, że jest on po dobrą opieką. Oni go zabierają...

Przewodnik mówi mi:
- To co przyjdzie będzie wielkie i niszczycielskie... będzie to coś niespodziewanego...niespodziewanego dla niej.
Daje mi on też jakiś list. Jest on już napisany, napisany i wydrukowany, jest napisany na komputerze ( jakiś list urzędowy chyba?). Ten list..widzę go w rękach Jolanty..kartki w jej dłoniach.

środa, 27 kwietnia 2016

Kontakt ze zmarłą Stanisławą

14 02 2016
...widzę jakąś starszą kobietę, czuję, że jest już staruszką.
Jest delikatnie pochylona.
Włosy, jakby spięte, jakby zwinięte, ciemne,siwe.
Jest ubrana w coś długiego, ciemny strój, czarne buty...
Coś we włosach jest.

Ucieszyła się na mój widok, witam się z nią.
-Przybywam na prośbę Kingi.
Ona na to kiwa palcem...mówi: "nieładnie, nieładnie..."

Pytam co to za miejsce.
ona kiwa głową i podnosi ramiona w takiej jakby niewiedzy.
Ma coś w dłoni, daje to do ust i gryzie, jakby sprawdzała wartość tej rzeczy, jakby był to cenny kruszec. Uśmiecha się przy tym.

- Jak to się stało, że się tu znalazłaś?
Widzę obraz: leży ona w łóżku, jej oczy ledwo się już otwierają, jest przykryta kołdrą lub kocem. Widzę ludzi dookoła tego łóżka, ludzi którzy byli kiedy to wszystko się działo przy niej. Ona jest już zmęczona, schorowana.
Widzę jej uśmiech kiedy była już po drugiej stronie, cieszyła się z tego faktu, czuła więcej energii, jakby "życia" w sobie.

Pojawiają mi się zęby, jakby coś z nimi było inaczej, coś specyficznego z zębami.

Pytam o jakąś historię z jej życia:
widzę jak stoi, siedzi, śmieje się, przy niej jest młodsza kobieta, dużo młodsza, to wnuczka, uderzają szklankami, bądź kieliszkami o siebie,jakby coś piły razem. śmieją się razem, radość i śmiech, swoboda, jakby to je łączyło.
Widzę teraz jak Stanisława podnosi palec na kogoś, mówi coś do tej osoby, karci, dawała nauczkę, pretensje, problem. Ta osoba na którą podniesiony jest palec, ona jakby nie robiła czegoś dokładnie, nie starała się, dlatego to skarcenie.
Widzę teraz Stanisławę w jakimś fotelu, siedzi sobie spokojnie i robi coś, jakby coś w rodzaju robótek ręcznych.
Teraz widzę jak przełącza kanały w telewizji ale wyraźnie ma z tym jakiś problem, nie jest w tym dobra.

- Kinga pyta cię o monety, co się z nimi stało?
Widzę jak Stanisława ogląda je, troszczyła się o nie, cieszy się przy tym. Były dla niej czymś ważnym. Widzę jak je skrupulatnie chowa. Coś pod kluczem, jakby jakaś szafka na zamek. Jakiś mebel, lub szuflada. Monety były dla niej ważne.
- Co się stało Stanisławo z nimi?
- Ona je wzięła, ona je wzięła i przehandlowała. Zabrała wszystko co tylko było do zabrania.
- Kto , kto zabrał?
- Ona! Pojawia się obraz kobiety o dłuższych, jasnych włosach, w średnim wieku.
- Czy Kinga miała z tym coś wspólnego?
- Nie.
Widzę obraz Kingi, ma problem, jest obarczana winą...ale widzę jakąś kobietę, ona cieszy się, śmieje w duchu z tego, to ona zabrała monety.
Widzę łoże na którym leżały Stanisława, ta kobieta zabrała monety kiedy wszyscy czuwali nad Stanisławą. Ma jakby jasne włosy, miała sukienkę za kolana, jej twarz była delikatnie zaokrąglona.

-Czy chciałabyś przekazać coś Kindze Stanisławo?
-Nie martw się moje dziecko, oni i tak o tym zapomną. Ważne, że ty tego nie zrobiłaś, ty o tym wiesz i ja o tym wiem. Więc nie przejmuj się i idź dalej swoją drogą.
- Czy mogłabyś przekazać coś Kindze co mogłoby pomóc jej w jej życiu?
- Nie przejmuj się tym co ludzie mówią, oni i tak się mylą. Więcej się uśmiechaj, sprawiaj wrażenie miłej i zabawnej. (pojawia się obraz Kingi jak się zastanawia, jak coś pisze, patrzy gdzieś w dal, jakby była taką duszą romantyczną). Otwieraj się na świat! Otwieraj okno i śmiej się do ludzi! Spoglądaj w słońce, niech rozświetla twoją twarz! Tańcz!
Widzę jak Kinga tańczy z jakimś facetem, Stanisława się uśmiecha, chce żeby tak było.
Widzę jakieś małe dziecko i płacz...płacz lub rozpacz Kingi. Małe dziecko jest przed nią, jest jakby w drodze, na drodze życia. Będzie miała chwile słabości, smutku...

- Stanisławo czy chciałabyś przekazać coś dla swojej rodziny?
Widzę rodzinę Kingi siedzącą przy stole, Stanisława jakby chce powiedzieć żeby dobrze ją wspominano, z uśmiechem.

Zwracam się do przewodnika:
- Czy ona potrzebuje odzyskania?
- Nie, jest we właściwym dla siebie miejscu, we właściwych rękach.
Teraz spoglądam z dalsza, widzę świetliste istoty które są ponad Stanisławą, obserwują ją i emanują Miłością.
Stanisława jest szczęśliwa, widzę ją teraz jakby odmłodzoną, w lekkim ubraniu, w ogrodzie, przycina jakieś kwiaty, widzę pszczoły. Te istoty uśmiechają się obserwują jak Stanisława cieszy się wszystkim i pracuje w tym ogrodzie. Jest tu naprawdę szczęśliwa.
Przewodnik mówi: - Ona jest we właściwym miejscu dla siebie, które jest jej teraz potrzebne.

Stanisława: - Kinguś nie zapomnij o tym co jest teraz dla ciebie najważniejsze... Będziesz woziła to dziecko i zabierała ze sobą bo ono będzie cierpieć bez ciebie...zabierz je stamtąd! ( widzę obraz Kingi z jakimś dzieckiem na ręku, pokazuje mu coś na niebie, jakiegoś ptaka). Kinga musi to dziecko kochać, zabierać, być z nim.

Żegnam się z nią...wracam....